Deszcz meteorytów.
Tytułowe słowa usłyszałem w wiadomościach Teleexpressu.
Nastawiłem uszu, przez monitor spojrzałem na telewizor.
Zdążyłem zobaczyć migawki tego newsa;
- ujęcie na pole z tłumem poszukiwaczy z wykrywaczami metali
w dłoniach,
- i drugie, w którym znalazca pokazywał rozbity meteoryt a w
nim grudkę żółtej skały ilastej.
Pilni Czytelnicy wiedzą już, że to nie żadne meteoryty tylko
mięso ugotowane w formach glinianych, znają wygląd skamieniałych przez 500-800
tys. lat skorup glinianych przesyconych tłuszczem i wypalonych w ognisku, dziś
twardych jak kamień ale nie z Kosmosu. Znają też ich zerodowaną na proch i pył
zawartość; to ugotowane wtedy mięso, które przeszło cały proces SHS i skończyło
jak należy czyli jako skała ilasta. Bo proces, raz zapoczątkowany na materii organicznej, na związkach węgla skałą ilastą
lub prochem zakończyć się musi. Skorupa gliniana stanowiła opakowanie i
doskonałą izolację od środowiska, zachowana w całości przechowuje spalone w
niej mięso, pęknięta ukrywa zerodowane pozostałości, tu charakterystyczną żółtą
lub pomarańczową skałę ilastą rozsypującą się w pył.
Przebieg przetwarzania cieplnego mięsa;
- przygotowania porcji mięsa do gotowania,
- przygotowania gliny na oblepienie porcji,
- gotowania mięsa w oblepieniu glinianym,
i produkty końcowe pokazywałem i opisałem na stronach na
początku tej książki – cykl „Jak Homo erectus garnki lepił”.
Pokazywałem i opisywałem także wypalone skorupy gliniane oraz
mięso spalone w czasie gotowania. Wisienką na torcie był prezentowany przeze
mnie zawór, aby do takich wypadków nie dochodziło. Właśnie te nieudane wyroby
są znajdowane i interpretowane przez eksploratorów jako meteoryty.
Zatem eksploratorzy znaleźli pole – obozowisko Homo
erectusa opuszczone gwałtownie z nieznanej przyczyny. Pozostawione ogniska
z mięsem gotowanym w oblepieniach glinianych, przerwanym i nie doczekanym
posiłkiem.
Ostatni wykład o znaleziskach tego rodzaju na stronie;
„Pogodowy kamień”.
tam odnośniki do poprzednich znalezisk.
fot. 3. Meteoryt? Największa w mojej kolekcji skamieniała bryła mięsa spalonego w pękniętej formie, waga 16 kg (dziś w kamieniu). Białe okruchy to okruchy kości wycinanych i wyrąbywanych z masy wielkiej porcji.
fot. 4. Meteoryt? Najmniejszy z mojej kolekcji. Zawór gliniany - glina przesycona tłuszczem paliła się w żarze ogniska. Ale przez zawór uchodziła para wodna i to z gwizdem. Ze wzrostem temperatury i ciśnienia pary w środku formy wzrastało natężenie i wysokość dźwięku. W tym przypadku nastąpiło przegrzanie i wybuch par tłuszczów, zawór wystrzelił.
Choć nie widziałem znalezisk eksploratorów, wśród ich „meteorytów”
mogę wyróżnić znaleziska;
- całych form glinianych ze spalonym mięsem lub żółtą skałą
ilastą w środku,
- fragmenty skorup glinianych, rozbitych form po gotowaniu
mięsa ze śladami żółtej skały ilastej,
- porcje i fragmenty mięsa przypalonego lub spalonego w
pękniętych formach.
Piszę „nie widziałem”, bo widzieć nie muszę. Te artefakty są
powtarzalne w wielu miejscach Polski tak jak powtarzalne są artefakty każdej kultury starożytnej gatunku Homo
sapiens.
Wspólnym wyróżnikiem tych znalezisk jest wygląd zewnętrzny;
kolor ciemno brązowy, miejscami błyszczący na powierzchni, miejscami czarny
obraz spalonego tłuszczu, węgla odłożonego na powierzchniach zewnętrznych. I
dotyczy to zarówno porcji gotowanego a spalonego mięsa, jak i skorup glinianych
przesyconych tłuszczem i spalonych w ognisku.
Znaleziska te wyróżniają się także większą wagą od innych
kamieni, może być, że absorbują wodę z otoczenia, nawet na powierzchni gruntu absorbują
wilgoć z powietrza.
Zawartość (mięsa) spalonych form glinianych ujawnia
struktury spalonej tkanki mięsnej albo żółtą skałę ilastą z Kosmosu, hi, hi.
Gdyby przy tem eksploratorzy pochylili się bardziej,
rozejrzeli staranniej znaleźli by dookoła cały materiał dotyczący opisanego
przeze mnie przebiegu gotowania mięs od
początku do końca.
Jak to uczeni, do sławy im spieszno, ogłosili Światu swoje
powierzchowne spostrzeżenia, jako „meteoryty” (z Ziemi rodem!!!).
Skoro zaś, pośród eksploratorów są autorytety a wieść i
nazwanie poszło w Świat, to nasi uczeni nie mają tu już nic do roboty, tak już
pozostanie – „meteoryty” (?).
Bo po co toto badać, skoro to widać.
Tak przecież było z septariami – zobaczyli zerodowane i
nazwali konkrecją ilastą. Bo septarii z mięsem skamieniałym w różnych fazach
procesu SHS nie widzieli – na moich stronach – i widzieć nie zechcą.
Tak było z krzemieniem pasiastym, w którym krzemionki nie ma
ani, ani, bo jest wyrobem (tworzywem sztucznym) zmajstrowanym przez Homo
erectusa.
Tak jest też z „krzemieniem czekoladowym” tworzywem
sztucznym do łupania na narzędzia Homo erectusa, kolejnym uczonym mitem,
bo nikt go nie badał.
Wreszcie znaleziska spalonych form, mięs i skorup oznajmili
„deszczem meteorytów”!
Wspólnym mianownikiem tych znalezisk jest to, że wszystkie
występują na polach uprawnych, bo tylko tam mogą się ujawnić podczas uprawy i
tylko dzięki temu. Nie zalegają w skałach, nie występują w złożach a pod
ziemią, żeby być wystąpieniem – ujawnieniem złoża.
Są tam, gdzie pozostawił je nasz przodek, na powierzchni
gruntu lub na głębokość lemiesza.
A pozostawił je tam, gdzie zamieszkiwał; w dolinach lub na
rozległych równinach a w pobliżu wody, strumieni. Przy okazji należy na miejscu
oglądać każdy kamień. W okolicznych kamieniach jest jego historia opisana na
tych stronach.
Wszystkie te wynalazki dotyczą Homo erectusa i
Polski, bo tu rozwijała się cywilizacja naszego przodka. I wszystkie te
wynalazki nigdy nie zostały przebadane przez polskich uczonych – mistyka z
głupotą pod ramię idą w Świat a media im w tym pomagają. Tym większa będzie
kompromitacja i zamieszanie w uczonym świecie.
Ja poszukuję ich na polach bez wykrywacza metali, bo i po
co. Żelaza nie ma w nich ani grama a eksploratorom z wykrywaczami i do twarzy,
i do kamery.
Biegają z wykrywaczami, omiatając powierzchnię wykrywaczem
znajdują „meteoryty”. Bo te leżą akurat na wierzchu, one rzucają im się na oczy
a nie na uszy - sygnału brak. Bo są inne od innych kamieni, wyróżniają się
swoim wyglądem.
Trafiło się ślepej kurze ziarno, ot i co.
Piszę o kurze, bo u niej też refleksji żadnej, ona żadnego
związku z kamieniami dokoła nie widzi. Do tego potrzeba jeszcze myśleć a kurze
pomyślunku brak.
Póki co eksploratorzy znajdują całkowicie spalone artefakty
– z mięs tylko te przepalone na wskroś. Problem wyniknie, kiedy znajdą nasze
ziemskie kamienie pokryte spalenizną tylko częściowo, fragmentami. To porcje
mięs przyrządzane przez naszego przodka potraktowane wysoką temperaturą.
Mnie przytrafiło się to przed laty i wtedy opisałem je na początku tej
książki;
Filet a’la Homo
erectus.
fot. 5. Meteoryt? Skamieniały filet ryby pieczony nad ogniskiem na patyku. Skórę ryby należało oczyścić ze śluzu, to i oczyścił, zgarniał koniuszkami palców i paznokciami.
fot. 6. C.d. Widoczny otwór po patyku, tu porcja była ugotowana i spożywana, bo była ugotowana nad ogniem.
fot. 7. C.d. - Ten koniec porcji wisiał nad ogniem, spalił się i nie nadawał się do spożycia.
„Pieczeń”.
fot. 8. Meteoryt? Skamieniała porcja mięsa pieczonego w ognisku, na płycie kamiennej. Widok powierzchni zewnętrznej od strony wypieczenia.
fot. 9. C.d. Zbliżenie na ślady spieczenia na powierzchni i ślady odcinania upieczonych włókien, kęsów mięsa. Gorące spieczone przysmaki (wtedy) ale o tym wiecie. Są nawet ślady rwania czerwonego ugotowanego mięsa zębami, z prawej, po odcięciu spieczonej twardej warstwy.
Bardzo twarde tkanki miękkie.
tam skamieniały salceson przypalony na powierzchniach zewnętrznych.
fot. 11. C.d. Zbliżenie na nadpalony fragment, forma gliniana pękła ale natychmiast porcja została wyjęta z ogniska.
Krystalizacja kwarcu.
Tam połeć (porcja) skamieniałej słoniny spalonej doszczętnie na
wierzchu, w środku ugotowanej – skamieniałość wcale nie kwarcowa.
fot. 13. C.d. Zbliżenie na otwór po patyku, na którym piekła się słonina. Ta porcja ugotowała się, nadawała się do zjedzenia.
Wtedy też ani ja ani uczeni nie wiedzieli o procesie SHS – procesie skamienienia szczątków organicznych, procesach rozkładu białek i łańcuchów węglowych w kamieniu przebiegających w czasie przez dziesiątki i setki tysięcy lat.
Wtedy moje dywagacje przeprowadzałem na krzemionce, bo taki
był stan wiedzy mojej i NAUKI. Dziś nie zamierzam tego poprawiać, teksty
pozostaną w starej edycji, bo to historia moich dociekań a w konsekwencji
odkryć.
Dla ułatwienia czytania dodam, że coś, co w moich
znaleziskach dotyczy Homo erectusa a wygląda jak krzemionka – krzemionką
wcale nie jest.
Nie jest też minerałem – to obraz przebiegu procesów
rozkładu związków organicznych, związków węgla; białek, tłuszczów i cukrów na
kolejnych etapach procesu SHS czyli w kamieniu. Ale żeby to zrozumieć trzeba
przeczytać wszystko, co napisałem od początku do końca.
Nic prostszego, to tylko ok. 200 tekstów - 1000 stron i
tyleż fotografii znalezisk, ich zawartość to porażające uczonych wyniki 16-tu
lat badań.
Tytułu profesorskiego nie przypisałem sobie za darmo.
I mam satysfakcję, że jako pionier mogę, ba muszę posługiwać
się własną bibliografią. Bo uczony Świat zajmuje się tylko kośćmi przodka i
tym, co mu pozostało pomiędzy zębami a nie tym, co pozostawił dla nas w zasięgu
ręki.
Zatem życzę kolegom eksploratorom dalszych sukcesów, znalezisk
naszych ziemskich kamieni ale ze śladami spalenizny - ze śladami obróbki
cieplnej mięs i wypieków pozostawionych przez naszego przodka.
fot. 13, 14. Meteoryt? Patrzajcie, nasz ziemski kamień, skamieniała porcja mięsa gotowanego w formie glinianej. Porcja nieco przypalona ale na obwodzie widoczne miejsca wybuchów oparów tłuszczu w kontakcie z żarem ogniska dzięki zaworom. Zawory wystrzeliły, porcja została wyjęta z ogniska, nadawała się do zjedzenia.
Ale o tym na deser na stronach;
Glina,
"przypalone gary" cz. 1 i 2.
A tak na marginesie;
Współcześnie siedząc przy grillu podgrzewamy mięsa i
kiełbasy do skutku czyli do podsmażenia, zarumienienia a nawet przypalenia
porcji na powierzchni – wedle smaku. To widomy obraz, że cała porcja (także w
środku) została właściwie przyrządzona. Nasz przodek też tak robił na różne
sposoby.
Trzeba tylko uważać, żeby nie spalić porcji, bo za jakieś
pół miliona lat będą z nich „meteoryty”.
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, takich meteorytów nie życzę nikomu na
świątecznym stole ale życzę;
smacznych… zdrowych… i wesołych… z najbliższymi.
prof.
s. Roman Wysocki
Foto autor
16.12.2018 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.