Wypełnienie… pustki w głowach.
Przed laty oglądałem film o badaniach nad dinozaurami.
Uczonych zaskoczyło wypełnienie ziemią kości długich jakiegoś olbrzyma z przed
100 – 200 mln. lat.
Czy na pewno była to ziemia a jeśli już to jaka?
To pytanie wisiało u powały mojego mózgu przez lata.
Ta kość za życia osobnika jest wypełniona szpikiem,
naczyniami krwionośnymi i krwią. Nawet taką kość sprzed miliona lat
prezentowałem.
Czyli zapodałem Czytelnikom obraz skamieniałej zawartości
tej kości po jej otwarciu przez Homo erectusa podczas przygotowywania
porcji mięsa do zalepienia w surowej glinie. Porcja zapakowana przed milionem
lat (dziś kość zmineralizowana), otwarta w międzyczasie przeleżała w ziemi jeszcze
kilkaset tys. lat. W zalepieniu z gliny zawartość kości uległa rozkładowi;
procesom gnilnym, rozkładowi białek i łańcuchów węglowych – zamieniła się w tym
czasie w kamień - w żółty iłowi podobny kamień z rudymi plamkami krwi z
przeciętych naczyń na powierzchni.
W przypadku tego dinozaura kość pozostawała w gruncie albo na
powierzchni o wiele dłużej i bez zalepienia w glinie. W tych warunkach
naturalnych, w bardzo długim czasie w kontakcie z otoczeniem, w środku kości
też następował najpierw rozkład materii organicznej, po tym, procesy
geologiczne na produktach tego rozkładu, fosylizacja i skamienienie.
I tu muszę zaznaczyć - ta kość nigdy nie pozostawała pusta a
zamknięta w niej materia mineralna to przetworzone i zmineralizowane składniki
organiczne.
Zawartość ziemi w tej kości dinozaura nie ma z ziemią nic wspólnego.
Bo to nie jest wypełnienie!
Definicja wypełnienia podaje, że zawartość obiektu musi być
rozpuszczona lub wypłukana np. przez
wodę – musi być opróżniona i wtórnie wypełniona materiałem obcym np. ziemią,
iłem ze środowiska. I tego materiału dotyczy nazwa WYPEŁNIENIE, i to się zdarza
w skamieniałościach, w obiektach otwartych w środowisku wodnym.
Bajka o wypełnieniu opowiada historię organizmów, które zgniły, rozłożyły się na NIC po czym materiał środowiska wypełnił pustą przestrzeń po organizmie. Stąd kształt znaleziska oddaje kształt organizmu ale materiałem wypełnienia jest materiał środowiska.
Bajka o wypełnieniu opowiada historię organizmów, które zgniły, rozłożyły się na NIC po czym materiał środowiska wypełnił pustą przestrzeń po organizmie. Stąd kształt znaleziska oddaje kształt organizmu ale materiałem wypełnienia jest materiał środowiska.
Nazwa wypełnienie nie dotyczy więc zawartości opisanej kości
dinozaura tak, jak nie dotyczy opisywanych przeze mnie artefaktów „Bardzo
twardych tkanek miękkich” i „Nielidytów” opisywanych poprzednio.
W eseju „Nielidyt” prezentowałem na fotografiach kolejne fazy skamienienia przetworzonej tkanki mięsnej. Pokazywałem na eksponatach zasięg destrukcji kamienia przez erozję w kolejnych fazach upływu czasu ponad miliona lat.
W żadnym z artefaktów, do momentu otwarcia zalepienia
przestrzeń w środku nie był pusty. Nie mamy więc do czynienia z wypełnieniem
tylko z erozją przetworzonej materii organicznej, zawartości w szczelnym
opakowaniu.
Ale wynikiem tej erozji też jest materiał ze środowiska,
otoczenia obiektu.
fot. 1, 2. Skamieniały owoc w skamieniałym mule i jego przekrój dziś. Ciemne jajo to zarys miąższu owocu. W mule widoczne odklejone nici włókniny pokrywającej miąższ.
Kolejnym przykładem ale otwartym jest duży owoc prezentowany
już na tych stronach. Owoc, który spadł do wody, utkwił w mule pozostawał tam
przez tysiące albo i miliony lat. Rozmoczony owoc gnił zanurzony częściowo w
wodzie, częściowo w mule. Tak jak gnił, rozkładał się, następowały powtarzane
przeze mnie procesy ze skamienieniem włącznie. Wiem, że pod łupiną owocu jest
tkanka włóknista a dalej wnętrze wypełnione miąższem. I ta tkanka włóknista
jest widoczna w przekroju znaleziska, w skamieniałym mule. Tyle tylko, że muł i
zawartość owocu są teraz jednorodne. W przekroju widoczne są jasne punkty
skamieniałych szczątków organizmów wodnych, jak na muł przystało ale w polu
owocu jest ich więcej, bo gnijący owoc był dla nich pożywką.
fot. 3. Skamieniała porcja surowego mięsa dojrzewającego. Otwarta, przecięta odłupkiem przed kilkuset tysiącami lat. Mięso zgniła, skamieniało i dziś jest szarozielonym iłem.
Trzeba zatem sprawdzić na ile materiał w środku jest tym, co widzą oglądający. Bo widać ziemię (skamieniały grunt), skamieniały ił lub skamieniały muł. Czy jest tym, na co wygląda, czy zawiera w sobie składniki przetworzonej pierwotnej tkanki organicznej? Trzeba więc pochylić się nad materią i badać.
Jak znam uczonych, to oni tej lekcji nie odrobili.
Stwierdzili, że kość dinozaura wypełniona jest ziemią i odłożyli materiał badawczy
na bok – przecież to widać, to po co badać?
W poprzednim eseju prezentowałem wątrobę z kamienia
podobnego do skały ilastej, nacinaną odłupkiem i krwawymi śladami tych cięć na
powierzchniach ubytków. A żem jest natrętem, to zapytam ile iłu jest w tym
ile?
A żeby było śmieszniej, ta wątroba gniła goła na powierzchni
czerwonej tutejszej ziemi i z niej współcześnie została wyorana pługiem. To
dlaczego nie jest do tej ziemi podobna?
Bo wcale nie jest iłem. Anomalia geologiczna?
Nie, bo nie jest wypełnieniem, bo jest produktem przemian materii organicznej i
procesów geologicznych przez setki tysięcy lat. Nie jest tym, co wydaje się
oglądającemu, nasz mózg interpretuje stereotyp, on ma na to gotowe nazwy
atlasowe. Identyfikuje przedmiot jako znane sobie obrazy, bez żadnej refleksji,
bez zastanowienia.
Zgadzam się z tym, że tkanki miękkie ulegają zniszczeniu.
Ale żywot (byt) tych, które zachowały się przechodzi metamorfozy – w kamień czytelny
z koloru lub kształtu, który następnie degraduje się, eroduje w środowisku. Jest
przez to środowisko (otoczenie) wchłaniany. Stosy takich kamieni zbieranych i
usuwanych z pól uprawnych erodują na naszych oczach w ciągu kilku lat. Jedne dłużej inne
krócej ale te pochodzące z materii organicznej zmieniają swą postać
najszybciej.
Nie wiedzą o tym zbieracze „świecidełek” ale wychodzą na
pola podczas upraw, aby zbierać „świeże”, nie zerodowane kamienie.
Skupiając Waszą uwagę na destrukcji kamienia ilustrowałem na
konkretnych przykładach przebieg tego procesu w czasie. Procesy geologiczne
czyli zmiany fizyczne i chemiczne zachodzące w materii organicznej i powstałych
z niej kamieni w bardzo długim czasie. Te procesy trwają przez cały czas od
początku Świata a my widzimy je przez moment zwany TERAZ. Widzimy stan
skupienia materii, jej kształt i skład chemiczny w tej a nie innej chwili, bo
procesy ciągle trwają a ich postać (kamieni), ich obraz podlega zmianom.
W odwiecznym cyklu, w materii przebiegają procesy tworzenia
i destrukcji obiektów. Widoczne przez nas stany materii to zmiany jakościowe
szacowane przez nas subiektywnie. Jako ludzie praktyczni oceniamy ich wartości
estetyczne („świecidełka”!) i możliwości zastosowań. Różne skały i minerały, i
płyny znalazły swoje zastosowania, to z nich zbudowaliśmy cywilizację.
Wykorzystaliśmy ich właściwości w budowie, w takiej postaci, a jakie są obecnie
lub były w niedalekiej przeszłości.
Odkrywaniem pokładów i złóż skał, i minerałów zajmuje się
właśnie geologia. To ona wskazuje nam miejsca występowania zasobów do
wykorzystania na skalę przemysłową. Stwierdza ich obecność, szacuje ich
wielkość (zasoby) i tyle.
Do tego nie potrzeba znać przebiegów procesów
fizykochemicznych. Do tego wystarczy powtarzać zapodane wiadomości, znać
wykresy i tabele, bo wszystko jest już policzone i zilustrowane w atlasach.
Takimi niuansami jak procesy zachodzące w środku kamieni
geologia się nie zajmuje. Nie ma na to czasu, nauka musi zarabiać! Wystarczy
znajomość atlasów i skróty myślowe; fosylizacja, sedymentacja itp. Myślenie i
refleksja, zrozumienie procesów, są luksusem, na który ludzi nauki nie stać.
Stąd i wydajność uczelni duża. Proces nauczania przez powtarzanie trwa bez końca.
Piszę o ZROZUMIENIU zanim pomieszam Wam w głowach.
Przyszło na Was ZŁE, zapowiadam eseje, w których będziecie
mieli do czynienia z kilkoma procesami zatrzymanymi w czasie, w jednym
kamieniu.
Ale, że piszę ze zrozumieniem, nie muszę martwić się o Wasz
stan zdrowia. Przecież wszystko pokażę, wskażę palcem, bo granic pomiędzy
procesami nie ma (!).
Ostatnie eseje;
„Bardzo twarde tkanki miękkie”, „Nielidyt” i obecny
„Wypełnienie” rozszerzają dotychczasowe wiadomości skupiając się na destrukcji
i zniszczeniu kamieni.
Są wprowadzeniem do wielkiego trzęsienia półek wystawowych kolekcjonerów i w galeriach uczonych.
Są wprowadzeniem do wielkiego trzęsienia półek wystawowych kolekcjonerów i w galeriach uczonych.
Trzeba je przeczytać, bo zwykłe czynności naszego przodka
dla wyżywienia rodziny, stały się obiektami podziwu i dumy współczesnych,
„świecidełkami” z najwyższej półki. Stoją tam obok „krzemienia pasiastego”,
który jest przecież tworzywem sztucznym, szczytowym osiągnięciem cywilizacyjnym
naszego przodka.
Taka piękna katastrofa nie była zamierzeniem naszego przodka
ale jak najbardziej jest moim celem. To wszystko występuje i dzieje się tylko w
Polsce, bo dziać się może. Osiągnięcia cywilizacyjne Homo erectusa nie
występują nigdzie indziej na Świecie. Ich interpretacja dotyczy jak najbardziej
polskich (niedo)ucznych. Oni ich nie widzą, bo widzieć i nie chcą, i nie mogą.
Przerażający ciąg dalszy nastąpi, bo nastąpić musi. Ktoś
musi ponieść konsekwencje naukowego bełkotu, papki, którą karmi się kolejne
pokolenia w Polsce i na Świecie, że o obowiązku wobec Ojczyzny i rozwoju
TURYSTYKI NAUKOWEJ nie wspomnę.
A niech tam, niechaj się dzieje… będzie na co popatrzeć!
foto autor. s. hab. Roman
Wysocki
28.12.2016 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.