Translate

„Krzemień pasiasty – mistyfikacja naukowa”. (3)


„Krzemień pasiasty – mistyfikacja naukowa”. (3)
Rozróżnianie.
Krzemień całkiem naturalny.

Stromatolity, „krzemień pasiasty” i krzemień pasiasty? (8)
Prowokacyjnie rzuciłem na tablicę trzy kamienie a właściwie dwa, bo trzeciego, nie widziałem, jako żyję.
Pierwsze dwa wcale krzemieniem pasiastym nie są ale są towarem handlowym branym przez znawców za ideę fix czyli wymyślony i wymarzony przez kolekcjonerów i uczonych – prawdziwy czyli naturalny krzemień pasiasty (skałę lub minerał).

To wcale nie znaczy, że prawdziwego naturalnego krzemienia pasiastego jako i septarii nie ma. Nie mówię NIE, to domena uczonych w ich uczonych księgach, piszę „nie widziałem”.
Kończąc cykl esejów o stromatolitach pozwoliłem sobie na napisanie dalszego ciągu wykładu „Krzemień pasiasty – mistyfikacja naukowa” (3) z podtytułem;

Rozróżnianie.


fot. 1, 2. Dwa przykłady skamieniałości stromatolitów. W tych matach od środka czają się cienkie warstwy krzemienia - krzemień pasiasty w skamieniałościach.

1. Stromatolity - odc. 1-8 na stronie;
https://skamienialoscikwarcowe.blogspot.com/

W tym cyklu mamy już za sobą stromatolity, jeśli mogą coś dodać, to i dodam.
Bo, jak najbardziej przekroje stromatolitów obrazują w matach na przemian warstwy węglanu wapnia i krzemionki. Ale nie są one tworem geologicznym, nie są minerałami, są skamieniałością żywych organizmów. Znaczy to, że działania geologiczne w szczególnych warunkach potraktowały ten organizm wtórnie. Te procesy geologiczne i mineralizacja oddziaływały na nich po śmierci organizmu i to na przemian.
Dla odróżnienia stromatolitu od innych „krzemieni pasiastych” wystarczy obejrzeć ich powlokę zewnętrzną. Składa się ona z cienkich ok. 1-4 mm warstw nachodzących na siebie i wystających jedna z pod drugiej. Jest to widoczne zarówno w bryle, jak i w przekrojach.
Te pasiaste przekroje dotyczą osobników dojrzałych - maty na zewnątrz. Jak i osobników młodych – maty w środku gąbki i to znacznie grubsze.

fot. 3, 4.  Oblepienie grube formy do przetapiania tłuszczów na odlewy sztucznego krzemienia, tu pasiastego.

2. „Krzemień pasiasty” w cudzysłowie, wyrób sztucznego krzemienia przez Homo erectusa;
a) W formach grubych do gotowania tłuszczów w żarze ogniska – ok. 800-600 tys. lat p.u. (przed uczonymi).
Ilustruję te formy z zawartością zalaną mocznikiem, wymieszane w środku formy lub wylane do drugiej formy otwartej, tam wymieszane i wystudzone na  kamień. Charakterystyczne są powierzchnie gładkie formy zamkniętej i częściej spotykanej w handlu.
W przekrojach rzuca się w oczy duża ok.1 cm grubość ściany formy. To zabezpieczenie przed pęknięciem pod wpływem wysokiego ciśnienia wewnętrznego w środku, w wysokiej temperaturze żaru ogniska.
To oblepienie gliną, z reguły kaolinem najpierw zasychało, później było wygrzewane ale nie wypalone, za niska była temperatura żaru w otwartym ognisku.
Porcja tłuszczu była kształtowana w obłą bryłę, bez wystających końców, kantów. Do oblepienia glina musiała być wyrobiona. Po oblepieniu nasz przodek starannie wygładzał oblepienie mokrymi dłońmi. Ta warstwa oblepienia jest wyraźnie widoczna zarówno na powierzchniach zewnętrznych, jak i w przekrojach skamieniałości. Jest charakterystyczna dla tych wyrobów i ich datowania. Częstokroć zdarzają się znaleziska gładkie, bo dokładnie  wygłaskane w dłoniach.
Dla potrzeb klienta, odbiorcy forma był odłupywana w miejscu dla ujawnienia zawartości i jakości wyrobu.



fot. 5-7.  Widoki końcówki technologicznej ciętego sztucznego krzemienia pasiastego w oblepieniu cienkim. W obrazach;
- cienkie i niedbałe, nierówne oblepienie, 
- smugi (bruzdy) rozprowadzanej gliny,
- odłupanie gotowego wyrobu sztucznego krzemienia pasiastego - bryły materiału handlowego na odłupki.
(Przekrój cięty nie szlifowany.)

b) W formach cienkich z zastosowaniem komory grzewczej – ok. 600-400 tys. lat p.u. Wobec niższej i regulowanej temperatury w komorze, dla tłuszczów od 200-300 st.C nie zachodziła obawa pęknięcia formy i eksplozji zawartości.
Wyrób oblepienia polegał na obsmarowaniu porcji tłuszczu cienką warstwą rozmoczonej ale wyrobionej gliny, pokryciem grubości ok. 1-4 mm, do tego  nadawała się każda glina.
Forma oddaje kształt oblepionej porcji, mogła mieć bardzo rozbudowane kształty nie uformowanej zawartości. W ostatnim okresie warstwa oblepienia cienka i nieregularna, miejscami tylko maźnięta gliną. I to wystarczało, by cienka ale twarda skorupa, wysuszona w komorze podczas gotowania, utrzymała płynną zawartość.
Znaleziska mają powierzchnie zewnętrzne nierówne, widoczne smugi, rozmazywanie gliny dłońmi, łaty i nadłożenia gliny. W przekrojach znalezisk ta warstwa zewnętrzna jest bardzo nierówna.

Oblepienie cienkie i niedbałe jest kolejnym wyróżnikiem, jest charakterystyczne  dla wyrobu i okresu pochodzenia tej sztucznej skamieniałości.
Te wyroby były obierane z powłoki jak jajko. Odbywało się to podczas stygnięcia tworzywa w formie (w oblepieniu) lub na zimno. Utrącenie odłupka z powierzchni ujawniało klientowi pasiastą zawartość, jakość wyrobu.
Wyrób Homo erectusa, sztuczny „krzemień pasiasty” był wtedy przedmiotem pożądania, handlu lub wymiany! A na dodatek, dziś jest przedmiotem oszustwa, bo NIEWIEDZY sprzedających i  nabywców.
Krzemień całkiem naturalny.
Dla porównania prezentuję kilka znalezisk naturalnego krzemienia w naturalnej powłoce węglanu wapnia. Jest chropowata (bardzo!) i ziarnista, bez jakichkolwiek warstw i nawarstwień, smug ani śladów lepienia. Ponadto jest cienka ok.1-3 mm i ma nierówne jasne, prawie białe ubarwienie. Ciekawostką są organizmy opadłe w warstwie osadowej np. skamieniałe ślimaki.
Do prezentacji naturalnego krzemienia musiałem skorzystać z zasobów sprowadzonych z Bełchatowa. Na Ziemi Niczyjej nie znalazłem go przez 15 lat,  albo go tu nie ma, albo wyzbierał go Homo erectus, wiadomo do czego.
Wnętrze skorupy węglanowej skrywa krzemienie o różnej karnacji od jasnoszarej po czarną. Jeśli w takiej powłoce znajdę w środku krzemień pasiasty, uznam go za naturalny, czyli prawdziwy.
Bardzo bym sobie tego życzył.

fot. 8.  Widok przełomu naturalnego krzemienia wydobytego ze skały wapiennej. Widoczna cienka powłoka warstwy ziaren kalcytu. To zakres nasycenia skały płynną krzemionką.

fot. 9, 10.  Widoki powłoki zewnętrznej naturalnego krzemienia wydobytego ze skały. W zbliżeniu powierzchnie nierówne, ziarniste a na nich skamieniałości padłych w osadzie organizmów.

Przy tej okazji pokazałem naturalny krzemień z opadłą na niego muszelką ślimaka lub ramienionoga. Nie znaczy to, że skała wapienna powstawała z muszli z węglanu wapnia. Oznacza, że określone gatunki denne tam żyły. Tak jak nie znaczy wcale, że kreda powstawała z pancerzy mikroorganizmów.
Taka jest od wieków narracja uczonych organizmów. Zobaczyli pod mikroskopem te muszelki więc wmawiają małym i dużym, że te skały, szczególnie kredowe są z nich zbudowane. Otóż zobaczyli muszelki, bo tam są ale cały węglan wapnia pochodził od przemian środowiskowych a nie od banialuków.

W gorącym klimacie a taki panował w Okresie Kredy w rejonie Bełchatowa i całej Jury Krakowsko-Częstochowskiej przy jednoczesnej wzmożonej aktywności wulkanicznej powstawały niekorzystne dla życia warunki środowiskowe. Atmosferę zatruwały dwutlenki węgla, siarki i innych związków, produkty spalania w piecach wulkanicznych.
Kolejnym produktem były pyły wulkaniczne opadające do płytkiego morza w tym regionie. Na powierzchni wody odbywała się redukcja wspomnianych związków, uwalniał się tlen. W głębi, pod powierzchnią, następowało rozpuszczanie tych związków i zakwaszenie wód. Tym większe było nasycenie wód węglanem wapnia i większe jego wytrącanie z wody. Powstawały warstwy osadowe, powstawała skała dna.

Odbywało się to przez miliony lat, tym większy był opad owych węglanów na dno, stąd kilkuset metrowe dzisiejsze złoża kredy i wapienia. A, że przy tem padało wiele stworzeń dużych i małych, to i są znajdowane w skałę.
To, że tam są, świadczy o ich obecności a nie o budowie całych złóż.

Złoża powstawały z wytrąconego z wody cząsteczkowego węglanu wapnia a nie ze skorupek muszli, nikt ich nie drobił na atomy ani na cząsteczki. Muszle zostały węglanem wapnia zasypane, związane zaprawą wapienną, tkwią tam jak rodzynki w cieście.
Że pokłady kredy lub wapnia, to pozostałości muszli mikroorganizmów i pancerzyki mikroorganizmów, to taka sama bajka, jak bajka o krzemieniach powstałych z gąbek lub okrzemków.

 
fot. 11 -13.  Powiększenia - na stronach "Epoki Kamienia Lanego" prezentuję znaleziska organizmów w krzemieniach; pierwotniaków, larw owadów i.t.p. robactwa ale nie śmiem twierdzić, że krzemień jest z robali. Te pochodzą z robaczywych tłuszczów przeznaczonych do przetopienia na sztuczny krzemień.


Muchy i inne robactwo dobierały się do mięsa i tłuszczów pozyskanych przez naszego przodka. Zdarzały się larwy owadów w mięsie surowym i dojrzewającym w glinie, wylęgały się w nim z jaj  złożonych przed oblepieniem.
Zdarzało się robactwo w porcjach tłuszczu ulepionych z resztek po gotowaniu mięs w formach glinianych. Ich obecność w wyrobach sztucznego krzemienia świadczy, że zepsute i robaczywe tłuszcze Homo erectus zagospodarowywał do przetopu na sztuczny krzemień. Robaczki w krzemieniu są wyróżnikiem, skamieniałości kwarcowych i sztucznego krzemienia.

Przykład robaków i bakterii gnilnych w skamieniałym ślimaku jednotarczowym, Proces SHS;
http://skamienialoscikwarcowe.blogspot.com/p/blog-page_4.html


Wykład "Czarny ślimak jednotarczowy";
http://skamienialoscikwarcowe.blogspot.com/p/blog-page_21.html

Po śmierci osobnika postępował proces gnilny padliny ślimaka jednotarczowego. Do padliny dostały się robaki, do robaków dobrały się bakterie gnilne. W tej fazie procesu do szczątków dotarła krzemionka w stanie płynnym. Krystalizując bezpostaciowo w całej objętości utrwaliła ten stan padłego ślimaka wraz z padlinożercami. Worek płuc był pusty, wypełniła go krzemionka w czystej postaci, krystalizowała w bezbarwne kryształy.

Wszystkiemu winni są uczeni sprzed wieków, którzy pierwsi dostali do ręki mikroskop i zobaczyli muszelki i pancerzyki.
One tam są, więc zakrzyknęli – Eureka!

Materiałem wiążącym muszelki i pancerzyki mikroorganizmów jest cząsteczkowy węglan wapnia.
Tyle zostało z archaicznej bujdy, którą wmawia się maluczkim. To kolejny mit, który przyszło mi obalić. Funkcjonował w Nauce od setek lat, to i mnie uwierał przez lata.
Trzeba zatem odkurzyć mikroskopy, oddzielić ciasto od rodzynków i zobaczyć czym owo ciasto (zaprawa) jest.

O tym, jak dobrym materiałem wiążącym były pyły wulkaniczne wiedzieli  Rzymianie. Ze złóż tych pyłów opadłych na powierzchni Ziemi zbudowali Koloseum i inne budowle, bo budowali z betonu. Technologia została zapomniana na 1500 lat. Ale w międzyczasie wynaleziono uczonych i mikroskop. To i się narobiło. Bo tam, gdzie są uczeni, tam są uczone głupoty i rozum nie ma nic do tego.

Krzemień cieszy się zainteresowaniem Czytelników i słusznie.
Sięgnąłem zatem głęboko do skrzyni z zasobami krzemienia naturalnego z Bełchatowa, aby zaprezentować powtarzalność powłok zewnętrznych naturalnych krzemieni.
fot. 14.  Przykłady bardzo dużych krzemieni naturalnych. Brązowe naloty na powierzchniach, to ślady związków żelaza w otoczeniu osadów, w skałach.
fot. 15, 16.  Przełomy krzemieni naturalnych, dwóch z trzech przykładowych. Trzeci poniżej, na deser.

Płynna krzemionka przenikając przez grunt dna morza lub skałę natrafiała na jamy, dziury i korytarze. Były one wypełnione wodami gruntowymi lub pozostawały puste. Jako płyn krzemionka była pompowana do góry przez zjawisko włoskowatości do czasu ostygnięcia i zakrzepnięcia na miejscu.
Wielokrotnie natrafiała na szczątki padłych organizmów ale tę historię już znacie.

Krzemionka wypierała wodę z dziur i przepływów a puste wypełniała sobą w fazie płynnej. Przy tym zwilżała ścianki tych swoistych naczyń. Wnikała płytko pomiędzy cząsteczki skały węglanowej, gruntu (piachu dna), kredy i wszelkiego spoiwa, materiału środowiska.
Powłoki zewnętrzne znalezisk krzemieni to naturalne oblepienie węglanem  wapnia, piachem lub kredą – charakterystyczne i powtarzalne. Z reguły są to  cienkie warstewki; od ułamków milimetra, ziaren piachu w miałkim gruncie do kilku milimetrów w skałach.

Zdarzało się, że krzemionka tak samo szybko wypływała z dziury, jak ją wypełniała. Wtedy nie tylko zwilżała ścianki naczynia, pozostawała też na ściankach cienką warstwą płynu. Ze spadkiem temperatury, ochłodzeniem  środowiska krystalizowała tworząc efektowne wnętrza ze ścianami pokrytymi kryształami.

Moje tłumaczenie jest proste, tak jak proste były zachodzące zjawiska fizyczne. Przed moim prostactwem nie obronią się żadne teorie o pęcherzach gazu SiO2 w gruncie lub skałach. Są tylko ściemą o olbrzymich temperaturach i ciśnieniach możliwych, i niewykluczonych ale tylko w potokach magmy. Czyli tam, gdzie te wysokie temperatury i ciśnienia panowały.

To są zjawiska wtórne, efekt zastygania płynnej krzemionki w zaistniałych już (wcześniej) warunkach środowiskowych. W tych warunkach krzemionka zmieniała swój stan skupienia bez uczonych wygłupów.
Bo że płynna zastygała; w kryształy lub bezpostaciowo, nie ulega (mojej) wątpliwości.
Znalazłem na to dowody; płynna krzemionka rozpuszczała komórki w skamieniałościach padłych organizmów. Dla potrzeb krystalizacji dezintegrowała i przebudowywała ich tkanki, krystalizując rozsadzała włókna mięśni, demolowała wnętrzności – przebudowywała je na agaty i kryształy.
Ale o tym w książce „Skamieniałości kwarcowe”;

fot. 17.  P.s. Pośród zakupów krzemienia znalazłem dużą bryłę przepięknego, rasowego i czystego krzemienia czekoladowego. Wielkość dwóch pięści - aż się prosi, żeby go łupać.

Taki krzemień z Polski, jako materiał i jego wyroby (narzędzia) w Neolicie znany był w całej Europie. Ta bryła, jako towar handlowy, wcale nie dotarła do mnie z Bełchatowa.

p.s. Poprzednie odcinki;
Odlewanie krzemieni odc. 11.
http://homo-erectus-cywilizacja.blogspot.com/p/blog-page_9.html

Krzemień pasiasty – mistyfikacja naukowa.
http://epokakamienialanego.blogspot.com/p/blog-page_31.html

foto autor                                   prof. s. Roman Wysocki
15.03.2018 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.