Węgiel organiczny. (1)
Dziś wieczorową porą
zapraszam Was do ogniska. Tego, które pamiętacie z biwaku, obozu,
pikniku. Patrzcie uważnie w swoje wyobrażenie i czytajcie, bo
warto.
WSTĘP.
W
dotychczasowych rozważaniach na moich stronach śledziliście
procesy powstawania skamieniałości, które odbywały się w
izolacji od środowiska. Przebiegały w warunkach naturalnych w
spokojności swojej przez miesiące, lata aż po miliony lat.
Ich głównym
bohaterem był węgiel organiczny i jego związki.
Definicji
węgla organicznego w materiałach nie znalazłem ale aż nadto
używane słowo zastępcze – substancje smoliste, spróbuję go określić, opisać na własne potrzeby i do wiadomości Czytelników.
Głównym
czynnikiem odróżniającym węgiel organiczny od pozostałych
izotopów węgla jest węgiel 14C, jak pisałem Praprzyczyna
Wszelkiego Życia na Ziemi. I choć jego zawartość jest w
organizmach jest znikoma, to przez każdy organizm żywy jest
pozyskiwany i gromadzony aż do jego śmierci. Po śmierci organizmu
następuje rozkład promieniotwórczy węgla 14C, połowiczny
wykorzystywany przy datowaniu, ustalaniu daty śmierci osobnika.
A
skąd jest pozyskiwany; przy oddychaniu z powietrza a w pożywieniu z
innych organizmów i tylko z nich.
W
materiałach na temat metabolizmu, procesu przyswajania, budowy
tkanek i obrotu pierwiastkami (wymianą ze środowiskiem) uczestniczy
tylko 9 – słownie, dziewięć pierwiastków.
Za
Wikipedią:
„Na około 99% masy
przeciętnego ssaka składa się dziewięciu pierwiastków: węgiel,
wodór, tlen, azot, siarka, wapń, chlor, sód i potas. Związki
organiczne (białka, lipidy i węglowodany) skupiają większość
węgla i azotu, podczas gdy największa część tlenu i wodoru
zawarta jest w wodzie. Wapń, chlor, sód i potas oraz pozostałe
pierwiastki występujące w organizmach żywych są z kolei głównymi
komponentami nieorganicznych związków chemicznych, z których cześć
występuje w dużej ilości, natomiast inne potrzebne są w ilościach
śladowych.”
A
przecież Tablica Mendelejewa jest taka duża.
Okazuje
się, że organizmy żywe Świata Zwierząt nie pożywiają się czym
popadnie byle do pełna. Ogólna zasada żywienia dotyczy innych
osobników, innych organizmów i jest to cała paleta przepisów
żywieniowych sprowadzających się przy tym do ciągłego
uzupełniania zapasów węgla 14C w organizmach.
Z
kolei organizmy Świata Roślinnego pobierają pokarm z gleby w
postaci pierwiastków i związków nieorganicznych rozpuszczonych w
wodzie. Żywią się chemią ale są przez nie (przez te organizmy)
przetwarzane w związki organiczne.
Pozyskują
przy tym dwutlenek węgla zarówno rozpuszczony w wodzie jak i z
powietrza w procesie fotosyntezy. Pozyskują z niego węgiel do
budowy organizmu oddając tlen do atmosfery. TO BARDZO WAŻNE, bo
decyduje o przetrwaniu obecnych form Życia na Ziemi.
A
pozyskany przy tym węgiel 14C decyduje o ich przydatności w diecie
człowieka i innych organizmów żywych.
EUREKA!
Nawet
my jako ludzie gatunku Homo
sapiens,
w wyższości swojej a niewątpliwej, jesteśmy uzależnieni od węgla
14C jak od narkotyku. Bez niego ani rusz!
Jesteśmy tak skonstruowani, że poszczególne fazy
naszego metabolizmu polegają na pozyskiwaniu i przetwarzaniu
pokarmów w fazie aktywnej organizmu (to w dzień!).
Na przyswajaniu pożywienia i budowie z niego tkanek i
narządów, i do regeneracji czyli odbudowie tychże w fazie biernej
(to w nocy!). Ta faza bierna to całkowite wyłączenie aktywności
organizmu, w skrócie sen. Jak najbardziej, ładujemy akumulatory.
I cały Układ Planetarny nam w tym sprzyja.
Bo węgiel 14C do odbudowy i regeneracji naszych komórek
potrzebuje czasu, właśnie tyle w warunkach normalnych, przy
sprzyjającym stanie zdrowia z poduszką lub kamieniem pod głową.
Różne organizmy, różne mają do tego wygody.
Na
tych stronach dochodziłem procesu wyodrębniania czystego węgla
organicznego podczas procesu powstawania skamieniałości, procesu
SHS. Miało się okazać, że cząsteczki węgla organicznego
występują w tych procesach zarówno w postaci ciała stałego, jak
i w postaci płynnej. Zaznaczam – w warunkach izolacji i warunkach
bardzo naturalnych!
Ale
potrzebuje do tego czasu;
- miesięcy i lat na etapie dojrzewania,
- dziesiątków tysięcy lat na etapie skamienienia.
Wypreparowany
przez minimum 0,5 mln lat w czystej postaci i w stanie stałym (w
kamieniu) w warunkach naturalnych pozostaje obojętny chemicznie.
Przez ten czas zajmował się tylko sobą (?). ŻYŁ na swój sposób.
Węgiel organiczny,
spalanie cz.1.
Ale
na dzisiejszym wykładzie zajmiemy się momentem, kiedy węgiel
organiczny zachowuje się jak dziki zwierz nieobliczalny i
niebezpieczny dla otoczenia.
Zjawisko
spalania węgla przebiega gwałtownie i tylko naiwnym wydaje się,
że nad nim panują.
Użytkowników
ognia obowiązują warunki bezpieczeństwa, procedury, których
należy przestrzegać a ognia doglądać.
Dlaczego?
Dlatego, że wypadki poparzeń i pożary ciągle się zdarzają.
Choć
to zjawisko nie dotyczy już samego procesu SHS, procesu powstawania
skamieniałości, to bezwzględnie z niego wynika i kończy się
skałą ilastą (w proszku). Bo proces w całym swoim przebiegu
zajmuje się wyodrębnieniem płynnego węgla z tkanek organicznych
na powierzchnię i dopiero wtedy może ulec utlenieniu albo spaleniu.
Tempo tego spalanie będzie odpowiednie do dostarczonej energii i
dostępu tlenu ale i dopływu (wypływu!) ciekłego węgla
organicznego na powierzchnię.
I nie
piszę tu o przypadkach szczególnych, np. wybuchu jądrowym, po
którym to z materii organicznej pozostaje tylko cień na ścianie i
kupka popiołu czyli skały ilastej w proszku (proces SHS w ułamku
sekundy!). Piszę tu o warunkach normalnych ale nie naturalnych, z
którymi mamy do czynienia na co dzień, bez wspomagania rozpałkami,
paliwami i odczynnikami i.t.p.
fot. 1-3. Fragment niedopalonej kłody w widokach ogólnych. Leżał na podwórzu od sierpnia obojętny na wszystko i rzucał mi się na oczy. To błyszczały w Słońcu powierzchnie zewnętrzne przetopionego i zastygłego węgla organicznego. I jasne fragmenty drewna nie tkniętego wysoką temperaturą. To prowokowało do tego, żeby to sobie wytłumaczyć. To żądało wyjaśnienia, co to jest i w jaki sposób?
Piszę
o warunkach takich samych, jak warunki, z którymi miał do czynienia
Homo
erectus
podczas przetwarzania żywności, zarówno produktów roślinnych jak
i zwierzęcych. Tak jak my rozpalał ognisko; zbierał chrust –
suche patyki, suche liście i drzazgi. Rozpalał to za pomocą iskier
krzesanych z kamieni, dokładał suchego drewna i kiedy wszystko
ognisko stało w ogniu mógł przystąpić do przetwarzania,
sporządzania jadła na gorąco. W
czasie spalania materii drzewnej w ognisku ubywało, musiał je cały
czas karmić, dorzucać drewna, żeby nie zgasło (nie zdechło!).
Bo przez naszego
praprzodka ogień, to był postrzegany jak żywe stworzenie.
My
robimy to samo z użyciem różnorodnych urządzeń, nawet innych
paliw np. prądu elektrycznego lub gazu – dostarczamy energii do
szybkiego ale nie za szybkiego przetworzenia produktu. Nie możemy
dopuścić do tego, żeby uwolniony w procesie węgiel organiczny
wydostał się na powierzchnię. Bo węgiel na powierzchni przetworu
zaczyna się palić i będzie się spalał stosownie do dostarczanej
energii, dalszego wzrostu temperatury i dostępu tlenu z powietrza.
Bo
węgiel organiczny w tkankach tak ma.
W
podwyższonej temperaturze wychodzi na powierzchnię porcji i na
powierzchni zachodzi proces jego spalania. W środku porcji nie ma do
tego odpowiednich warunków, brak tlenu. A co ciekawe, ze środka
wypływa na powierzchnię jako ciecz, płynny węgiel.
Zachowuje
się jak żywe stworzenie, pod wpływem wzrostu temperatury węgiel
uwolniony ze swoich związków wydostaje się na powierzchnię, do
tlenu.
Bo
tak mu każą nieliczne atomy węgla 14C w objętości przetwarzanej
porcji. I to one sterują zachowaniami węgla organicznego zarówno w
procesie SHS, jak i przy gwałtownym spalaniu – to kolejna
anomalia, na które zwracałem Wam uwagę.
Warunki
procesu spalania zmieniają się gwałtownie, wzrastają, kiedy
zapala się wypływający węgiel. Przebiegają w temperaturze
kilkuset stopni a ze środka porcji napływa wciąż płynny węgiel
i spala się na powierzchni. W kontakcie z powietrzem spala się z
tlenem – sam staje się paliwem podnoszącym temperaturę dalszego
spalania.
Brak
jest dostępnych warunków do obserwacji i złapania go w stanie
ciekłym. Złapać go w płynie się nie da choć już wiadomo, że
płynem jest.
Na
szczęście dane mi było pokazać Wam, jak płynny węgiel
organiczny powstaje w zwolnionym tempie. Jak powstają mikro krople,
rosa, jak powstają z nich kałuże i zbiorniki płynnego węgla
organicznego i jak płyn krąży w środku porcji dojrzewającego
mięsa, aby w końcu wypłynąć na powierzchnię dojrzewającej
porcji albo skrystalizować w środku a po drodze. W efekcie końcowym
cała porcja nasycona jest wypreparowanym węglem, to „nielidyt”.
Te obrazy zachowały się w skamieniałościach a odbywały się w
warunkach naturalnych, w izolacji od otoczenia. A żeby było
ciekawiej, odbywały się przy minimalnych różnicach temperatury w
granicach kilku lub kilkunastu stopni C.
O tym
już wiecie z wykładu;
"Ciecz węglowa";
https://homo-erectus-cywilizacja.blogspot.com/p/ciecz-weglowa.html
Najprostszym
i naturalnym paliwem, źródłem węgla organicznego jest drewno.
Czyli
związki organiczne, związki węgla o podwyższonej zawartości
węgla w tkankach. Te tkanki to celuloza a zawartość węgla w
drewnie dochodzi do 45-50 %.
Spalanie
drewna następuje powoli, bo w ognisku lub palenisku kawałki drewna
powoli nagrzewają się do temperatury zdolnej do wypłynięcia
płynnego węgla organicznego na powierzchnię. Temperatura wnika w
drewno powoli ale z jej wzrostem drewno nie wybucha ogniem, bo w
środku nie ma dostępu do tlenu.
Drewno
w ognisku pali się płomieniem na tyle, na ile ma dostęp do
temperatury i dostęp do tlenu.
Ale
też na tyle, ile węgla wypłynie, dotrze do powierzchni palonego
drewna.
fot. 4. Zbliżenie fragmentu powierzchni, w zaznaczonych obszarach;
a - pomarszczone powierzchnia, zniszczona tym, co dzieje się pod spodem pod wpływem temperatury,
b - w oderwanym fragmencie powierzchni widok zastygłego, płynnego węgla.
fot. 5. Zbliżenie fragmentu fot. 4a - obraz nabrzmiałej powierzchni tkanki drzewnej. Pod spodem zgromadzony jest zastygły przetopiony węgiel. Ja też się tego nie spodziewałem!
W tej
początkowej fazie spalania spala się na powierzchni, na naszych
oczach, pod wpływem wzrostu temperatury, zwijają się lub pękają
wierzchnie warstwy łyka, pękają i odrywają się całe drzazgi.
Podczas przemiany fazowej ciekły węgiel rozsadza powłoki struktury
drewna. Jego objętość jest o kilka procent większa niż w fazie
stałej, to reguła przy zmianie faz.
I my
tę fazę widzimy - rozsadzanie kolejnej warstwy i pofałdowanie na
powierzchni, iskry – drobne lub grubsze rozpalone fragmenty drewna
i płonące drzazgi odrywające się od szczap, słyszymy to w
postaci trzasków i huków.
fot 6-7. Widok i zbliżenie postępu i wzrostu temperatury od środka kłody.
Temperatura na powierzchni wzrastała, w środku panował widoczny (wtedy!) żar, to palił się i żarzył płynny węgiel, rdzeń kłody przepalił się. Fragment oderwał się i odpadł od kłody.
Jasno brązowe fragmenty na zdjęciach to resztki kory wyprażonej w wysokiej temperaturze. Pod nią obraz drewna, do którego nie dotarła wysoka temperatura, nie tknięte ogniem, bo węgiel nie wypłynął, nie wydostał się jeszcze na powierzchnię.
Temperatura
wzrasta i przenika kolejne warstwy drewna, rozpuszcza zgromadzony tam
węgiel organiczny do spalenia lub zamiany w gaz. Bo ze wzrostem
temperatury następuje gotowanie płynnego węgla i jego (węgla)
gwałtowne parowanie.
To
też jest widoczne i słyszalne, ze szczapy, spomiędzy warstw drewna
wydobywają się z sykiem smugi płomieni, to płonie gaz węglowy. A
nie żadne tam substancje lotne, te ulatują i spalają się na
początku procesu spalania w granicach temperatury 300 st.C.
Tyle
i tylko tyle widzę siedząc przy ognisku.
Znacznie
lepszym paliwem jest węgiel drzewny.
To
drewno powstałe w ognisku albo w mielerzu.
To
proces, który w ognisku lub w palenisku powstaje samoistnie (po raz
pierwszy użyłem tego słowa!) lub w mielerzu, w procesie
kontrolowanym i celowym.
Uczeni
używają słowa „samoistnie”, gdy nie potrafią czegoś
wytłumaczyć. Ja używam go, kiedy rozpoznam proces.
Powstaje
samoistnie w ognisku jako proces niezamierzony, w głębi i na
spodzie ogniska, przy zmniejszonym dopływie tlenu.
Na
spodzie ogniska, w wysokiej temperaturze ok. 600 st. C, w warunkach
niemal beztlenowych, węgiel pozostały w środku (w tkankach)
drewna zaczyna się żarzyć, wydzielać przy tym promieniowanie
podczerwone – znaczy świecić. To znaczy, że zaczyna się
spalanie węgla w całej objętości porcji drewna, w wysokiej
temperaturze i w każdym kawałku a przy minimalnym dostępie tlenu.
W
mielerzu trwa to miesiącami i pod kontrolą smolarzy, odbywa się
powolne prażenie surowego drewna w podwyższonej temperaturze ale
niższej i kontrolowanej, z ograniczonym dopływem tlenu. Powoduje
to pozbawienie drewna wody i substancji lotnych oraz zanieczyszczeń
z tkanki drewna. Pozostaje szkielet tkanki, struktura drewna
wynikająca z jego (drewna) budowy warstwowej wypełniona najpierw
płynnym a po wygaszeniu zastygłym węglem organicznym.
Ta
struktura jest nasycona czystym płynnym węglem wypreparowanym na
miejscu w samych komórkach drewna i zastygłym po schłodzeniu,
otwarciu mielerza. Ale pozbawiona jest tych wszystkich pierwiastków
wchodzących w skład związków organicznych.
Dlatego
węgiel drzewny, w użyciu do spalania, jako paliwo pozostawia po
sobie niewiele popiołu a spaliny nie są zanieczyszczone szkodliwymi
gazami. Jest przy tym wydajniejszy od drewna i ma wyższą
temperaturę spalania.
fot. 8. Obraz kompletnej destrukcji - rdzeń kłody po przepaleniu a w nim zastygły płynny węgiel. Temperatura sięgała 600 st. C - węgiel gotował się i parował gwałtownie. Tkanka drewna żarzyła się i topiła podnosząc temperaturę. Rdzeń kłody tego nie wytrzymał, oderwał się. Ale obraz przetopionego węgla zachował się po ostygnięciu.
Zauważcie,
że szczapy, klocki drewna, węgiel kamienny i inne paliwa stałe a
organiczne nie zapalają się od zapałki. Trzeba je wstępnie ogrzać
do odpowiedniej temperatury (drewno ok. 270 st.C). Wtedy zajmą się
płomieniem na powierzchni a z czasem zaczną się palić w całej
objętości czyli żarzyć. To zapala się i spala płynny węgiel
organiczny wypreparowany w komórkach drewna.
Przypomnę,
że ze wzrostem temperatury następuje wzrost częstotliwości drgań
atomów i cząsteczek każdego materiału. Część dostarczonej
energii, jej nadmiar uwalnia się w postaci promieniowania
podczerwonego, to tylko i aż, inna postać energii.
W tym
roku było kolejne gorące lato i brak opadów, to i zagrożenie
pożarami olbrzymie.
Toteż
w ogrodzie, na wyschniętej ściółce znalazłem osmaloną szczapę
drewna.
To
„prezent” od kogoś życzliwego i piąty przypadek podpalenia,
którego się doliczyłem w czasie mojego tu zamieszkiwania.
Przyglądałem się szczapie, była nadpalona a w miejscu spalenia
odpadła od całości, od dalszego ciągu. To była końcówka dużej
belki wystająca poza ognisko.
Ale
zastanowił mnie brak śladów ognia na fragmencie powierzchni
zewnętrznej. Znaczy, że w tym miejscu;
- brak było dostępu powietrza? - powietrze było, bo wystawała z ogniska!
- temperatura była za mała, bo poza ogniskiem,
- że węgiel nie wypłynął na powierzchnię w tym fragmencie i to akurat widać!,
- że to czarne na powierzchni, to niespalony węgiel w najczystszej postaci.
Przecież
węgiel spala się na dwutlenek węgla i ulata do atmosfery.
To by
było tyle ile wypatrzyłem w tym kawałku niespalonej szczapy.
Przepraszam,
że tłumaczę sprawy najprostsze ale o tym też nie wiedzieliście.
Musiałem
zaryzykować opisując to, co wszyscy widzieli od czasu Homo
erectusa ale
nikt nawet nie przypuszczał w jaki sposób.
Zrobiłem
pożytek z tego, co odkrywałem w kamieniach.
To
taka moja refleksja w Dzień Zmarłych – tak pisałem ten tekst
ponad miesiąc.
Wielokrotnie
na stronach poruszałem temat kremacji zwłok.
Z
powyższego wynika, że trzeba doprowadzić nie tylko do wystąpienia
węgla organicznego na powierzchnię – „spalić na węgiel” -
ale trzeba doprowadzić do spalenia węgla organicznego w środku w
tkankach, w całej masie zwłok. Aby uwolnić ze środka płynny
węgiel, doprowadzić do tego, aby zwłoki same stały się paliwem.
Dotyczy to spalania wszelkiej materii organicznej, nie tylko drewna.
foto autor prof. s.
Roman Wysocki
01.11.2019 Bystrzyca
k.Wlenia
Prawa
autorskie zastrzeżone.