Septaria – mistyfikacja naukowa
(4).
Tunele dr Henricha Kusha?
Zlodowacenie to był wystarczający
powód do tego, żeby kuzyni naszego Homo erectusa w Szkocji
przekopali się aż do Turcji, żeby byli sprawcami wykopanych
tuneli.
Temat tych tuneli odgrzewany jest od
czasu do czasu przez Media i Internet jako science fiction. Zestaw
słów jest ten sam, kolejność mieszana;
- wykonane są przed 10-12 tys. lat(?),
nie wiadomo przez kogo ani w jakim celu,
- co jakąś odległość (jaką?)
wykonane są otwory wentylacyjne i oświetleniowe,
- wykonanie takie samo lub podobne,
szersze lub węższe, wyższe lub niższe na całej długości
(obrazek),
- wykonane są ręcznie, prostymi
narzędziami i rzecz charakterystyczna rzucająca się w oczy – nie
są niczym zabezpieczone, brak jakichkolwiek szalunków, podpór i
ścian. Tylko ziemia lub miękka skała, nic poza tym!
- zajmuje się nimi naukowiec - dr
Heinrich Kush,
Na jakiej podstawie datuje on te tunele
nie ma ani słowa a ja do wyników jego badań nie mam żadnego
dostępu. Dywagacji i niewiadomych tyle, że głowa mnie rozbolała
przed laty, kiedy informacja do mnie dotarła.
foto. 1.
Dziś głowa boleć mię przestała.
Wszak pod Londynem w tamtym czasie też
mamuty i nosorożce włochate hasały. Domniemywam, że także w
Szkocji. Tak samo zmieniał się klimat i kuzyn naszego przodka to
samo miał zmartwienie. Jak sobie poradził z zapasami na zimę a do
ciężkiej pracy?
Na tak długie kopanie potrzeba było
wiele konserw, bardzo wiele.
Zatem czas zacząć kopać dookoła a i
myśleć przy tem.
Skoro były otwory wentylacyjne i
oświetleniowe, to były też wejścia/wyjścia na sezon letni. Dla
uzupełnienia i zgromadzenia zapasów konserw na następną zimę,
zapasów pożywienia na następny odcinek tunelu. Nie od rzeczy było
oderwanie od pracy na ten czas, na inne zajęcia i na regenerację
organizmu na świeżym powietrzu.
Musiały być dodatkowe pomieszczenia
na pobyt grupy i zebrane zapasy, i były – doczytałem w kolejnych
przekazach internetowych. Tej informacji oczekiwałem dla swojej i
Homo erectusa logistyki tuneli.
W swoich książkach, krok po kroku,
zapoznawałem czytelników i uczonych ze stanem wiedzy i kultury
materialnej Homo erectusa. Robiłem to chaotycznie, bo
opisywałem przypadkowe znaleziska, na ich kolejność w polu nie
miałem przecież wpływu. Gromadziłem po kilka znalezisk na temat i
opisywałem jako temat, technologię lub proces. Dokumentowałem,
fotografowałem a w opisie zwracałem uwagę Czytelników na
szczegóły, wnioskowałem.
O ile proste czynności nasi przodkowie
musieli rozpoznawać i uczyć się na całe życie – zalepianie w
surowej glinie mięs do dojrzewania na surowo, o tyle - zalepianie
mięs w wyrobionej glinie do gotowania w ognisku lub w komorze
grzewczej wymuszało podział czynności; kto inny pozyskiwał mięso
a kto inny (w tym samym czasie!) pozyskiwał i wyrabiał glinę,
przygotowywał ognisko.
Niebezpieczne widowisko p.t. polowanie
jest oparte na wypełnianiu swojej roli przez każdego uczestnika.
Już przy tym pojawiają się różne właściwości, zdolności
łowców uczestników spektaklu. Obowiązuje podział czynności,
zarządzanie i taktyka. Ujawnia się przywódca grupy i podległość
pozostałych czyli hierarchia a zatem WŁADZA.
Taka jest natura człowiecza, że lubi
się wywyższać, jeśli ma czym i rozkazywać, wydawać polecenia
albo woli słuchać poleceń, rozkazów i mieć swoje odrębne
zdania. Tak za Homo erectusa rodziła się władza czyli
hierarchia lepszości.
To nic, że żył we wspólnocie
plemiennej, tak samo jak dziś we wszystkich demokracjach równości
nie było i nie będzie, bo to tylko slogan z urojenia.
Podobnie jak na polowaniu, tak w życiu
rodziny czy grupy, były osobniki dominujące wg właściwości
akceptowane przez pozostałych.
Zmierzam do tego, że wszelkie zjawiska
społeczne i socjologiczne jak najbardziej dotyczyły naszego
przodka.
A praprzyczyną była PRACA wykonywana
na rzecz pozostałych członków grupy lub plemienia i sprawiedliwy
podział zdobyczy do nakarmienia pozostałych, nawet tych, którzy w
polowaniu wcale nie brali udziału. To były matki z dziećmi pod
opieką, osobniki chore itp.
Na tym uproszczonym przykładzie
zapodaję, że z pracy wynikał jej podział, jej organizacja i
logistyka, wszak przemieszczały się różne osobniki w różnych
miejscach, w tym samym czasie lub w określonej kolejności
wykonywali różne czynności mające prowadzić do obmyślonego
celu, wyniku tej pracy.
Poza wyżywieniem, był cel nadrzędny
do osiągnięcia, to przeżycie jak największej liczby osobników,
rozwój i wzrost następnych pokoleń – o PRZETRWANIU GATUNKU, nasz
przodek nie słyszał ale się stosował.
Tak samo jak o logistyce, planowaniu i
zarządzaniu, nie słyszał ale stosował.
Durni uczeni wmawiają sobie, że Homo
erectus nie miał poczucia CZASU!
Nic głupszego, bo miał i to nie tylko
w minutach, jak przy odlewaniu sztucznych krzemieni (praca na czas,
bo materiał stygnie i twardnieje), nie mógł jej pozostawić ani na
chwilę.
Przy gotowaniu mięs czy wypiekach w
ognisku lub w komorze, szacował upływ czasu i widome skutki w
czasie a wyniki w wyrobach.
Przy zalepianiu mięs surowych do
„dojrzewania” nie otwierał ich na drugi dzień, odczekał tyle
tygodni ile należało. Duże porcje zalepionego mięsa albo wielkie
septarie otwierał po miesiącach, bo te dojrzewały dłużej i on o
tym wiedział, bo znał proporcje i miał poczucie Czasu.
Z nadejściem Zlodowacenia zmieniał
się klimat; porę suchą i deszczową zastąpiło lato i zima.
Dostosowywał się do tych pór roku, przygotowywał odzież ze skór
i zapasy w razie niedostatku zwierzyny. Ale Lądolód postępował
dalej i dalej.
Na przedpolu Lądolodu, na dziesiątkach
kilometrów w jego pobliżu, warunki są gorsze niż na samym
Lądolodzie. Podczas gdy na Lądolodzie stabilne warunki; albo
słoneczna pogoda, albo opady śniegu. Na przedpolu cięgle wieje
silny wiatr (różnice temperatur i ciśnienia) i ciągle pada śnieg
lub deszcz.
Klimat zmieniał się ciągle na
gorsze, nasz przodek musiał prognozować przyszłość na miesiące
i lata, musiał podjąć radykalne kroki dla ratowania populacji.
Gatunkowi groziła zagłada w ciągu kilku nadchodzących lat i on o
tym wiedział, bo wiedział o nadchodzącym Lądolodzie, bo miał
poczucie czasu i wyobrażenie przyszłości.
(W Polsce) miał dwie decyzje do wyboru
przez większość;
- opuścić dotychczasowe miejsce
zamieszkania. Udać się na Wschód w kierunku przeciwnym do
przemieszczającego się Lądolodu, na to zdecydowała się część
populacji. W drodze na Wschód w Jaskini Denisowian pozostawili po
sobie pamiątkę, bransoletę z ”chalcedonu” – ciekawe, czy
przekazali Denisowianom technologię Kamienia Lanego,
- pozostać na miejscu a pod ziemią,
wszak pod ziemią jest i ciepło, i bezpiecznie.
Ci nie przeżyli, lub przeżyli nieliczni z tych, którzy wyszli (uciekli na czas) z tuneli w drogę.
Ok. 300 tys. lat p.u. granica lasu przesunęła się aż do Afryki Pn. W tych warunkach żyć się nie dało. Zginęli ci, którzy takiego zasięgu Lądolodu nie przewidzieli, którym dźwigać zapasów się nie chciało.
O tunelach w Polsce nic mi nie wiadomo.
Jednak nie twierdzę, że ich nie ma. To domena uczonych, bo tuneli
ani nie stwierdzili, ani nie szukali. Mam dla nich robotę, wyraźnie
napisałem cytatym, gdzie ich szukać.
Na stronach pisałem o Homo
erectusie rolniku i odlewniku, pisałem na podstawie znalezisk
narzędzi do uprawy kukurydzy i kopania dołów pułapek. Narzędzi
wykonywanych z drewna, bo potrafił je wykonać i narzędzi
odlewanych ze sztucznego krzemienia.
I tu odświeżą Waszą pamięć;
powtórnie pokażę znaleziska, bo warto.
Wśród odlewanych narzędzi
prezentowałem dziwne radła, dziwne dziobaki i łopaty a wszystkie
„do ręki” – ergonomiczne, do pracy w dłoni.
Nieopatrznie zaprezentowałem cały
zestaw narzędzi;
fot. 2 - 5. Dwa radła ze sztucznego, odlewanego krzemienia.
fot. 2 - 5. Dwa radła ze sztucznego, odlewanego krzemienia.
- do rycia zgrubnego w głąb ziemi lub
miękkiej skały - radła z kątem rozwarcie 90 st. i ostrzem w
kształcie czubatego klina,
fot. 6, 7. Dziobak, ciężki rylec - odlewany krzemień.
- do rycia zgrubnego miękkiego gruntu a nawet miękkiej skały – dziobak.
fot. 8, 9. Płaska łopata, szpadel z dziobami - odlewany krzemień.
- do rycia i wygładzania powierzchni
miękkich powierzchni ścian – łopata z dziobami na końcach.
Z tych narzędzi wynika podział i organizacja pracy „górników”.
Na przodku, na ścianie a wgłąb
tunelu było ciasno;
- tam pracował jeden robotnik,
przerąbywał się do przodu w określonym kierunku,
- krok za nim postępował robotnik,
który z płachtą skórzaną z pod nóg pierwszego zgarniał urobek
i wynosił z tunelu,
- za nim pracował kolejny, trzeci
pracownik, który lżejszymi narzędziami wygładzał ściany i strop
na zadane wymiary. Ten też produkował urobek, nadmiar ziemi na
podłodze, który zbierał poprzednik lub jego zmiennik. Bo tunele
były coraz dłuższe a więc droga z urobkiem do usunięcia z wykopu
wydłużała się.
Tak pracowała jedna zmiana, zmęczonych
zastępowali następni. Wszak plemię liczyło od kilkudziesięciu do
kilkuset osobników, rąk do pracy nie brakowało.
Na zdjęciach widziałem różne
wymiary; szerokości i wysokości tuneli. Tunele kute w skale mają
szerokość nawet na kilka kroków. Tunele kopane w gruncie były
wąskie, do dwóch kroków, aby 2 osoby mogły się wyminąć, nie
szerzej! Stropy tuneli kutych w skale były wykuwane po dużym łuku
ale tunele kopane w ziemi miały pochylone ściany zbiegające się
na szczycie niewielkim łukiem, aby ziemia nie obrywała się. Nie
wykluczam też, że powierzchnie tuneli ziemnych były na koniec
ubijane, tak dla bezpieczności a na wszelki wypadek.
Wspomniane przeze mnie tunele są na terenie Europy liczone w setkach i tysiącach.
To daje pojęcie o wielkości populacji gatunku Homo erectus. Bo te liczby obrazują ilość plemion lub grup, także to, że każde plemię z osobna podejmowało się budowy swojego tunelu.
Świadczy także o komunikacji pomiędzy grupami, większość naśladowała budowę tuneli tak, jak robili to mieszkańcy Szkocji. To świadczy też o wielkiej liczebności populacji Homo erectusa w Europie przekraczającej moje wyobrażenia, wykraczającej poza granice Polski.
Dlaczego dr Kush nie skojarzył tuneli z Homo erectusem? Odpowiedzi wiele ale wskażę tylko kilka;
- nie wiedział tyle, co ja a nie
przeczytał, jego wiedza sięga ledwie 12 tys. lat
p.n.e.,
- nie miał ŻADNYCH DOWODÓW poziomu
technicznego i intelektualnego Homo erectusa,
- jest doktorem nauk - nawet, gdyby
wiedział, to by nie powiedział (nie napisał).
Reasumując, wykonawcą tych tuneli nie
był dr Heinrych Kush, jak w tytułowym zapytaniu tylko Homo erectus. Miał wszystko, co do wykonania tuneli
potrzeba; miał odpowiednie narzędzia, zapasy i pomyślunek do ich
wykonania.
Był mądrzejszy od uczonych Homo
sapiens.
Foto 1 dr Heinrych Kush,
pozostałe autor prof. s. Roman Wysoki
pozostałe autor prof. s. Roman Wysoki
16.03.2019 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.
czarnyroman@hotmail.com