Translate

Kryształy krzemienia.



Kryształy krzemienia.
W swoich zbiorach odnalazłem przypadkowe kamienie. Znaleziska, które znajdowałem i odczytywałem w odległości czasowej ok. 12 lat. Czyli lata świetlne od archeologii, geologii, chemii, glacjologii i wielu innych dziedzin, które mam już za sobą, czyli daleko w tyle.
Mogę je zaprezentować dopiero teraz, przy całych zasobach spostrzeżeń na ten temat.

fot. 1, 2. Widoki bryły kryształów krzemienia w widokach z boku i z góry.

 
fot. 3.  Kilka przykładowych kryształów, zbieranina różnych znalezisk.

Proszę bardzo, popatrzcie; duża, zwarta bryła kryształów krzemienia wielkości pięści, fragment dłuższej całości i pojedyncze kryształy z innych brył.

W publikacji można by już ogłosić wystąpienia kryształów krzemienia na Dolnym Śląsku, jako że w Świecie to on występuje tylko bezpostaciowo, znaczy drobnokrystalicznie.
Można by, gdyby nie moje zasoby wiedzy j/w i nie będę Was dalej zwodził.

fot. 4. Widok bryły od spodu, całkiem drobnokrystaliczny, bezpostaciowy.

Żadne takie rewelacje ale mam dla Was inne równie sensacyjne.
Bo to fragmenty bezpostaciowego sztucznego krzemienia odcinane na miękko (na gorąco) z bryły tworzywa przez naszego sprytnego, bo myślącego Homo erectusa.

O myśleniu, rozumowania naszego przodka już wiecie z poprzedniego eseju.
To, co zapodawałem przez lata, Nauka potwierdziła w ostatnich dniach w opiniotwórczym dzienniku „Nature Human Behaviour".

I nie ma co już na ten temat dywagować, trzeba tylko zadać sobie pytanie, które stawiałem na tych stronach wielokrotnie;
- Jak daleko w rozumowaniu posunął się nasz przodek i do czego swoim rozumowaniem doszedł?
Bo Nauka to taka przekorna dziedzina, która docieka odpowiedzi na proste pytania, a jak już zna odpowiedź, to stawia następne pytania. I tak bez końca.
Moja książka jest próbą dociekania kolejnych odpowiedzi ale odpowiedzi ostatecznych nie dawa i żadna książka ich nie da.
Czubek piramidy osiągnięć Homo erectusa nie jednego uczonego jeszcze zaskoczy, jako i mnie. Jako autora kolejnych odpowiedzi, które Wam przedkładam do rozważenia.
Bo dociekać trzeba, trzeba gonić króliczka. Tylko jak zmusić uczonych do gonitwy, skoro i tak dogonić się nie da, sensu brak. Bo ta gonitwa jest celem samym w sobie, wiem to po sobie.

Ale muszę wracać do swoich przekornych kryształów, których nie znajdziecie w atlasach minerałów.
Wiedziałem, że nasz przodek produkował tworzywo o wyglądzie i właściwościach krzemienia, dzieliłem się tą wiedzą z Wami na każdym etapie odkryć tej niesamowitej technologii – cykl „Odlewanie krzemienia – sztucznego”. Myślałem i tak zapodawałem, że odlewał tworzywo dla konkretnych celów w kamieniu, po związaniu.
Jednakowoż z prezentowanych znalezisk wynikło, że półwyroby gotowe uzyskiwał także już na wstępie po rozmieszaniu masy w pierwszej fazie na gorącym tworzywie.

fot. 5.  Fragment pręta odcinanego z powierzchni bryły, odciśnięta faktura ścianki formy.
Po obraniu ze skorupy, na zewnątrz strugał cienkie warstwy stygnącej powłoki. Odkładał wióry na bok zważając aby leżały płasko. To był materiał na narzędzia; długie cienkie noże od kilku do kilkunastu centymetrów. To już były półwyroby, pozostawiał je w spokoju do ostygnięcia i związania tworzywa do dnia następnego.

fot. 6. Fragment odciętego pręta, na tej powierzchni ciętego od prawej do lewej. Miękki materiał ciął się gładko jednym cięciem dopóki odłupek nie trafił na gęstą zimną galaretę. Z lewej ślady cięć jedno po drugim i rozerwanie materiału.

Mógł też i wykrawał z miękkiej powłoki pręty (długie graniastosłupy) o dowolnym przekroju; trójkątnym, czterokątnym, pięcio i sześciokątnym – bardziej lub mniej regularne, jak wyszło, bo przecież materiał był miękki i gorący.
Długość tych wyrobów była zadana w długości bryły tworzywa. Jeśli tworzywo gęstniało zanadto - przecież stygło w rękach – fałdowało się pod ostrzem lub rwało się, mógł odcinać tylko krótkie fragmenty, odcinki. Tworzywo stygło i nie zdołał zużyć całej masy, przerywał, pozostawiał bryłę do zastygnięcia. Później w kamieniu też była doskonałym materiałem do wyrobu odłupków i siekier przez łupanie. Taki materiał i włożona praca nie mogły pójść na marne.

I tu muszę obudzić uczonych kolegów koczujących w Jaskini Denisowian gdzieś na dalekiej Syberii.
W tej technologii nasz przodek mógł wyciąć pasek tworzywa, ukształtować, zaokrąglić odłupkiem końce paska, przebić otwór a następnie wygiąć pasek na miarę. Po tym należało odłożyć bransoletkę do ostygnięcia masy i związania, skamienienia.
A jak nasz przodek mógł to zrobić, to i zrobił. I tyle na temat Waszej bransolety, bo technologię tworzywa i wykonawstwo otworów zapodawałem już na tym blogu w cyklu jw..

fot. 7. Przekrój pręta sześciokątnego - majstersztyk!
1. Najpierw z bryły gorącego tworzywa odcięty był pręt o przekroju trójkąta równobocznego, stąd szerokie powierzchnie.
2. Ścięte zostały krawędzie trójkąta (na pręcie), stąd na pręcie, na przemian powierzchnie wąskie.
3. Po zastygnięciu masy należało owinąć końcówkę pręta włóknem i wcisnąć w otwór dobranej rury bambusowej.

fot. 8. Przekrój innego pręta, ostrza, rombu o proporcji 2:1, do obsadzenia w końcówce rury bambusowej. Tu otwór w rurze, gniazdo musiało być ukształtowane (wcięcia).

Ciekawsze i praktyczniejsze są przedstawione kryształy krzemienia – czytaj – graniastosłupy o przekroju wielokątów wycięte z gorącej bryły tworzywa.
Takie wydłużone bryły zaostrzone na gorąco w szpic na jednym końcu i odcięte prostopadle na drugim była naszemu przodkowi bardzo potrzebne do obsadzenia w rurze bambusowej. Oparte na tzw. kolanku na głębokości 2-3 szerokości stanowiły obsadzone ostrza oszczepów.
Takie ostrze pozostawało w ciele ofiary i czyniło spustoszenie w organizmie doprowadzając do śmierci. Taka skuteczna broń była mu bardzo potrzebna i nie tylko mógł ją wykonać ale wykonywał, o tym świadczą znaleziska ze sztucznego krzemienia.

Od tego są znaleziska.
Nie potrzeba mierzyć głowy Homo erectusa elektoroencefalografem, skoro wiadomo już, że myślał (jak my!).
W znaleziskach pozostawił ślady charakterystyczne dla sztucznego krzemienia;   
- ślady mocznika w jasnych smugach tworzywa,
- gładkie ślady krojenia,
- ślady fałdowania - ciągnięcia odłupkiem stygnącej masy,
- pozostawione powierzchnie surowe z formy.
Trzeba tylko umieć je zobaczyć i odczytać.
A jeśli ktoś widzi na obrazkach kryształy krzemienia, to niech to zachowa dla siebie.

Foto autor                                  s. hab. Roman Wysocki
03.06.2017 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.