Translate

Jako było na początku ...



Kamień, który zatrzymał Homo erectusa na Ziemi Niczyjej.
fot. 1.  Bardzo duża porcja surowego mięsa zalepionego w glinie i otwartego po ok. roku.  Po prawej u góry wklęsłość po odcięciu mięsa od kości.  Mięso zasklepiło się i skamieniało.

Tu poproszę Czytelników, aby przytrzymali się klawiatury albo smartfona, szykuje się kolejne trzęsienie ziemi.  Z moich dotychczasowych odkryć i nowych znalezisk wynika:
- że pierwszy przodek, który zalepił mięso w glinie, zatrzymał grupę na miejscu.  Był sprawcą osadniczego trybu życia Homo erectusa na Ziemi Niczyjej i w Północnych Sudetach. 
 
fot. 2.  Widok od strony stawu.  Widoczna po prawej u dołu jasna plama to powięzie stawu i mięśni odchodzących stąd promieniście.
To nie mieści się w uczonych głowach, bo jest wyjątkiem od reguły zapisanej w księgach, że;
był łowcą zbieraczem i wędrował po Świecie za zwierzyną.
fot. 3.  Widok porcji na współczesne ubytki.

Na dalszą wędrówkę naszemu przodkowi nie pozwalały zmagazynowane zasoby mięs do dojrzewania a następnie do spożycia.  Cel wędrówki – jadło – miał w zasięgu ręki w obozowisku, w postaci surowego mięsa zalepianego w surowej glinie.
A co tam, kilka brył gliny, wystarczy zawinąć w skórę, zarzucić na plecy i powędrować dalej – pomyślicie.
Nic z tego, małych porcji miał dużo a między nimi były też duże i bardzo duże.  Były tak duże, że sam się zdziwiłem.  Bo, żeby je oblepić musiał wykopać dół, dno zalać płynną gliną, wstawić porcję, zalać dół rozwodnioną gliną a następnie  zasypać go ziemią.  Mokra surowa glina nie nadawała się do oblepienia takiej dużej bryły i do pozostawienia jej na powierzchni, do wyschnięcia i dalszego dojrzewania.  Mokra surowa glina spływała pod ciężarem całej nakładanej warstwy.

Znalezisko waży dziś 16,7 kg.  Jest poobijane, ubytki ok. 10-15% z całości a w oblepieniu, po ewentualnym wyjęciu z ziemi, wraz z oblepieniem ważyło znacznie więcej.  Ta porcja w opakowaniu była ciężka nawet do podniesienia, nie nadawała się do transportu.  Rozpakowaną z gliny porcję należało podzielić do konsumpcji i spożyć niezwłocznie.
A transportu nasz przodek nie miał, bo go nie potrzebował.  Wszystko, co robił, robił przeważnie w obozowisku.  Nawet wielkie zwierzaki dzielił na miejscu, tam gdzie je upolował.
Z pierwszej lekcji „Przewodnika” pamiętacie, że wielkie porcje dzielił na mniejsze, na kręgi mięsa do transportu do obozowiska.  Tam dzielił je na jeszcze mniejsze;
- do zalepienia w surowej glinie dla dojrzewania,
- do upieczenia nad ogniem lub usmażenia na kamieniu
- lub do zalepienia w wyrobionej glinie do gotowania w żarze.

Jak to!  Przecież zalepianie w glinie do dojrzewania przypisywałem tylko Okresowi III – surowe, t. j. do czasu wynalezienia ognia.
Jednak po ostatnich znaleziskach odmieniło mnie się, bo musiało się zmienić wobec nowych znalezisk. 

Technikę zalepiania surowego mięsa do dojrzewania i konserwacji, stosował od początku do końca zamieszkiwania na Ziemi Niczyjej.  Ona to sprawiła jego osiadły tryb życia przez ponad milion lat.
Znowu narozrabiałem i muszę przed Czytelnikami tarzać się w błocie, bo uczeni – oni za to, co tu wymyślam, obedrą mnie ze skóry.
fot. 4, 5, 6.  Duża porcja równo wykrojona na końcach, ładny kawałek wycięty z ciągłości mięśni np. uda.  Końce (5) gładko odcięte, powierzchnie mięsa zasklepione, krawędzie odcięcia poobijane przez lądolód.  W tym przekroju widoczne warstwy mięśni, powięzie i warstwy tłuszczu na powięziach.
Zbliżenie (6), w ubytku widoczne ślady pleśni na świeżo otwartym mięsie.  Pleśnie skamieniały wraz z porcją.

Ta metoda doskonale sprawdzała się w przechowywaniu mięsa, w czasie tego przechowywania mięso dojrzewało.
Podobnie było z gotowaniem mięsa w formach glinianych. 
Zastosowanie komory grzewczej, gotowanie w komorze mięsa cienko zalepionego w wyrobionej glinie nie wykluczało gotowania w żarze ogniska.
Dużych porcji nie udawało się ugotować w komorze, za niska była temperatura a cienkie oblepienie z gliny pękało, nie wytrzymywało ciśnienia.  Duże porcje mięsa nadal grubo oblepiał wyrobioną gliną i gotował w żarze ogniska.  Tym bardziej, że potrzebował wytopionych tłuszczów i sosów do jedzenia, i do innych celów (Sztuka!).

Przyglądając się porcji oceniam, że też spoczywała w oblepieniu, w ziemi przez prawie rok.  Podobnie do tej z przykładowej lekcji, była połową kręgu mięsa wyciętym w okolicach stawu biodrowego lub barkowego.  U góry widoczne są powięzie obrastające mięśnie i kości owego stawu, i widoczne są powięzie i warstwy tłuszczu odchodzące wzdłuż kończyny.  Bardzo grubej i długiej kończyny, nie będę zgadywał; słonia leśnego, czy to mamuta.  Zostawiam to potomnym do wyjaśnienia.
Jest to połowa większego kręgu odciętego od stawu.  Na długości (szerokości kręgu) widoczne jest odcięcie w poprzek kierunku mięśni i powięzi.  Widoczne też zasklepione wgłębienie po przecięciu mięśni i odcięciu mięsa od kości.
fot. 7, 8.  Kolejna duża porcja surowego mięsa z oblepienia.  Widok odcinania od całości.
Tu miało miejsce odcinanie mięsa od kości, przecinanie grubych warstw mięsa.
Cięcie odłupkiem ma to do siebie, że po zagłębieniu w materiale a tu w mięsie, głębiej zagłębić odłupka się nie da.  Przeszkadzają początkowo palce, nie mieszczą się w przecięciu a w głębokim nacinaniu przeszkadza cała dłoń trzymająca odłupek.  Mięso należało rozchylać, odciągać na bok, aby dostać się palcami i dłonią w głąb wykonanego cięcia.  Żeby dotrzeć odłupkiem do nie przeciętych jeszcze warstw.  Można było siłować się z mięsem w przypadku oddzielania mięsa od całości zdobyczy ale oddzielone już porcje można była obracać na drugą stronę.  Można było docinać z drugiej strony i nie zawsze cięcie z drugiej strony trafiało dokładnie w poprzednie.  Takie ślady docinania z drugiej strony są dziś charakterystycznymi śladami na znaleziskach.
fot. 9.  Zbliżenie na metodykę przecinania grubych porcji za pomocą odłupka.  Nacięcia z obu stron mijały się o ok. 5mm , trzeba było je oddzielić jednym cięciem - jasna ukośna linia cięcia w głąb mięsa w górnym odcięciu.

Nasz przodek już na początku zasiedlenia, wpadł na pomysł, jak zagospodarować dużą zdobycz.  Bo nie sztuką było, odciąć nogę a resztę pozostawić na zmarnowanie, wszystkiego nie dało się zjeść.  Sztuką było zagospodarować całość; przetworzyć a nie przetworzone przechować.  Ta sztuczka zatrzymała go na miejscu ale było warto, bo wymyślił cywilizację.
Ja też gromadzę zapasy, bo nigdzie się nie wybieram.  Żadnej cywilizacji nie zamierzam wymyślać, bo roboty z cywilizacją Homo erectusa mam aż nadto.
Wynikami będę dzielił się z Czytelnikami, na pożytek jaki.


Foto autor                                            s. hab. Roman Wysocki
07.10.2015 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.