Życzenie śmierci.
Opisując przed wiekami ozdoby i dzieła sztuki Homo
erectusa zwracałem uwagę Czytelników na otwory i wgłębienia w porcjach ulepionych
z przetopionych tłuszczów. Wyjaśniałem, że była to kontrola sanitarna przed
spożyciem lub dalszym przetwarzaniu np. w wypiekach. I wszystko byłoby w porządku,
bo udokumentowałem to zdjęciami robactwa muchowego zatopionego (skamieniałe) w
krzemieniach i kwarcach.
Ale wśród znalezisk porcji tłuszczu były też znaleziska
odstające swoim wyglądem od normy. Normą było centralne położenie otworu, jeśli
porcja była przebijana, stąd i forma krzemiennych „korali” albo pobieranie
próbek do badań, otwieranie porcji z jednej strony.
fot. 1. "Strażnik" na kształt szablozębego. Ulepiony z przetopionego tłuszczu i skamieniały.
Jednym z wytworów sztuki był „Strażnik”, dzieło wykonane
celowo i funkcjonalnie. Miał odstraszać i odstraszał ale też miał grozić.
Poniżej głowy a powyżej łap przednich czyli na wysokości piersi miał nakłucie
szpikulcem.
Wtedy nie zwróciłem na otwór uwagi ale w zakamarkach pamięci
miałem kamień (krzemień) nakłuwany wielokrotnie ze wszystkich stron a nawet
przebijany kilkukrotnie na wylot i to w różnych kierunkach. O ile w „Strażniku”
otwór wykonany był precyzyjnie, tam gdzie chciał tego wykonawca o tyle w
pamiętnym kamieniu dominował kompletny chaos, był dziobany szpikulcem z pasją,
bez żadnego porządku.
Potrzeba było lat i tysięcy znalezisk, aby te dwa krzemienie
(ulepione porcje tłuszczu) połączyła jedna myśl, która z nich wystawa (tłu.
wystaje).
Tą myślą jest - Życzenie śmierci!
Tak szablozębemu, kiedy zakradnie się do szałasu – widocznie
już kiedyś to zrobił i porwał dziecko, jak i niewiadomemu osobnikowi, który
zasłużył sobie a porcja tłuszczu utożsamiała go, była ofiarą zastępczą i
życzeniem jego śmierci.
Podobnie jak ma się rzecz w czarach Wu-du, kiedy dedykuje
się śmierć adresowaną konkretnej osobie a wykonuje się na lalce.
fot. 2. Widok z drugiej strony. Dwie kluski wylepione z tłuszczu, skręcone i wygładzone. Otwór z przodu miał oznaczać śmierć dla intruza.
Tego poprzebijanego kamienia nie mam czasu szukać, sam się znajdzie i wtedy sfotografuję go i pokażę jak trzeba. Nie mam na to czasu, bo wypadki dnia codziennego nabierają tempa i z dnia na dzień przerażają coraz bardziej. Oczywiście mam na uwadze terroryzm i nie jakiś tam teoretyczny, tylko islamski, który dzieje się na naszych oczach.
Bo to, co łączy te wydarzenia z Homo erectusem, to
właśnie życzenie śmierci.
To życzenie, to ideologia skrócona do dwóch słów – Allah
akbar i karabinu lub innego narzędzia mordu. Za tym już tylko szariat i nic
więcej, bo nic więcej im nie potrzeba. To życzenie i przesłanie, z którym
przybywają, i które konsekwentnie realizują na przypadkowych ludziach.
Wpuściliśmy do naszego europejskiego domu ludzi prostych,
niewykształconych i zmanipulowanych, ogarniętych żądzą naszego bogactwa, wygód
ale i naszej śmierci. Bo czymże jest wychowywanie od najmłodszych lat w manii
wyższości wobec innego wyznania. Przecież niewierny zasługuje na śmierć a co
najwyżej może służyć i być traktowany jak pies. Oczywiście w religii, w której
pies też jest stworzeniem nieczystym.
Czy decydenci europejscy nie wiedzieli o tym wpuszczając i
zapraszając ich?
Przecież oni wyrzucali chrześcijan za burtę już w drodze do
europejskiego raju.
I nie pytam tu o rozum imigrantów, bo go nie mają, pytam o
rozum elity europejskie, które zgotowały ten los zwykłym obywatelom. Chcieli
dobrze dla siebie, chcieli zapełnić swoje fabryki robotnikami. Kiedy ziemia zacznie
im się palić pod nogami, spakują walizy z pieniędzmi i odlecą w bezpieczne
miejsca pozostawiając miliony swoich obywateli na łaskę a raczej niełaskę
agresorów.
Populacja naszego przodka przetrwała na świecie prawie dwa
miliony lat, przegrała z klimatem, Neandertalczykiem i człowiekiem
współczesnym. Ale rozwijała się a w niej rozwijał się zaczyn ewolucyjny naszego
gatunku, przez bardzo długo.
Dziesięć razy dłużej od nas, dlaczego?
Bo obywali się bez chrystianizacji i islamizacji, bez wizji
panowania religii nad Światem.
Zasób słów, możliwości komunikacji osobników a wreszcie
zasoby wiedzy naszego przodka były niewielkie i ograniczone. Korzystał z natury
ale i czcił za zjawiska, których nie rozumiał a życia współplemieńców bronił i
szanował.
Stąd też nie przyszło mu do głowy zmyślanie bogów, bożków,
proroków, duchów i aniołów ani diabła.
Bo ich po prostu nie ma, bo są to puste słowa bez treści. To
historie zmyślone przez człowieka współczesnego na potrzeby kapłanów i elit
rządzących czyli lepszych ludzi. Stąd roztrząsanie racji religijnych, to tylko
tworzenie nowych nic nie znaczących słów i bełkot, tworzenie bytów urojonych.
Stąd i hierarchia lepszości kończąca się na nadludziach,
nazistowskim wymyśle prowadzącym do komór gazowych. Osiągnięcie cywilizacyjne z
udziałem najpierw kapłanów, później przy udziale uczonych.
I niech się nikomu nie zdaje, że coś się w tej materii
zmieniło. Robi się to po prostu inaczej, w białych rękawiczkach i po cichu, bo
w majestacie prawa. To się nazywa rozwarstwienie społeczne, egoizm społeczny.
Kiedy jedni mają za swoją pracę (?) coraz więcej a zatem także więcej
przywilejów, mają to kosztem drugich, którzy mają coraz mniej także praw.
Zwróćcie uwagę na te dwa wyrazy;
- przywilejów, których nie mają pozostali,
- praw, którymi trzeba objąć tych pozostałych w obronie
przed uprzywilejowanymi, tymi lepszymi.
Pomiędzy tymi wyrazami jest przepaść, z której wyziera
radykalizacja i agresja jakkolwiek by je nazywał.
Raz będzie to chory umysłowo, innym razem człowiek, który
nie wytrzymał narastającego stresu związanego z bytem a jeszcze innym razem
terrorysta, bo bez przyszłości i podatny na każdą ideologię.
Czy zdarzyło się komuś słyszeć o sytym i dobrze sytuowanym,
wykształconym człowieku z elit, żeby targnął się na kogokolwiek, poza
zazdrością o kobietę?
Nie, bo ci lepsi produkują motłoch zdolny do wszystkiego a
nade wszystko do napędzania swoich interesów. Mordują całe narody cudzymi
rękoma. Bo człowiek w sytuacji bez wyjścia i bez przyszłości zdolny jest do
wszystkiego. A przyszłość w niebie to taki sam wymysł jak pozostałe zmyślone świętości.
Do takiego a nie innego potraktowania tematu skłoniła mnie
dyskusja pod tekstem mojego opowiadania „Dzwonkowa Droga”;
W opowiadaniu starałem się przedstawić obraz średniowiecznego
feudalizmu, okrutny los szarego człowieka zdominowanego przez ustrój narzucony
przez Kościół i dysproporcje społeczne. Po części udało mi się, bo poruszyło to
Krzysztofa Gulę autora tekstu „Dzwonkowa Droga i terroryzm”;
Ale w dyskusji (komentarzach do tekstu) zauważyłem
wypowiedzi Czytelników biegle mielących puste nic nie znaczące słowa na temat
Boga i okolic. Bo bełkot może owocować tylko bełkotem i nie wnosi nic do
meritum - losu człowieka pozbawionego wszelkich praw do dziś. Kościół zapomniał
o swojej misji – pomocy chorym, biednym i potrzebującym, uciśnionym.
A religie tylko umacniają w wierze na przekór innym
wyznaniom, utrzymują obecny stan posiadania, nie wnosząc nic nowego – chyba, że
Islam pokaże nam nowe po swojemu.
Nasz przodek nie miał Boga, norm moralnych, prawnych i
całego tego bałaganu cywilizacyjnego. Ale odróżniał Dobro od Zła i robił to
subiektywnie. Działał dla swojego dobra, dobra grupy i przetrwania gatunku.
Jego umysłu nie zaprzątały dylematy typu;
- jak Kain zabije Abla, to będzie dobrze?
- jak Abel zabije Kaina, to będzie źle?
Oba pytania odrzucał jako zło.
I tu może zaskoczę widownię – on tego Boga miał w sobie, w
tej najprostszej postaci – w odróżnianiu Dobra i Zła. Na tym etapie rozwoju
nasze zdobycze intelektualne, powiedzmy sobie szczerze – religijne wymysły, nie
były mu do niczego potrzebne. Bo Bóg w naszym rozumieniu, to nasz szkielet
moralny i on go jak najbardziej posiadał. A, że nie miał całej reszty
poczynając od złych kapłanów, to i długo utrzymał się na tym Świecie. Bo to ci
źli kapłani mieszali i nadal mieszają w głowach. Dlatego widać nasz koniec jak
nigdy dotąd.
Życzenie śmierci stało się motorem ich (terrorystów)
postępowania, pomimo naszych praw, demokracji i wszystkich innych wynalazków.
To choroba XXI wieku i oby uleczalna.
Przepraszam tu uczone elity, że ja prosty technik pozwalam
sobie filozofować.
Ale przez lata pracy na ugorze poznałem nie tylko kości i
krzemienie. Poznałem codzienne czynności, wynalazki, sztukę i mentalność
naszego przodka. Poznałem zagadnienia, które nie były godne Waszego
zainteresowania.
Ja i Czytelnicy wiemy więcej a to przekracza Wasze zapyziałe
poglądy. Historia cywilizacji gatunku Homo erectus, to świetny punkt
odniesienia do współczesnej rzeczywistości i ja go mam.
Nadszedł czas próby i nicowania Waszego stanu wiedzy, raczej
niewiedzy. Czas nowego spojrzenia na naszą cywilizację i nowych rozwiązań,
wobec nowego zagrożenia.
Wasza papierowa historia jest spisana przez złych kapłanów i
jest g… warta. Zacznijcie ją pisać od nowa, a jeśli od czegoś trzeba zacząć, to
właśnie od Dobra i Zła, nauczcie się je rozróżniać w pisanych treściach.
Pisanie historii Kościoła czy Islamu, to pisanie o bogaceniu
się przez mordowanie i wyzysk. To pisanie o manii wielkości wąskiej grupy ludzi
na przestrzeni dziejów, ludzi zdemoralizowanych władzą nad maluczkimi
(wiernymi).
Tymczasem Historia jest znacznie dłuższa i znacznie
ciekawsza, ma nawet pozytywne momenty.
Albo szukajcie sobie miejsca na drzewach, wśród małp, bo
żadna religia Wam już nie pomoże.
P.s. Powyższy tekst nie ma nic wspólnego ze zniknięciem
treści postów i edytora postów na stronie „Homo erectus – cywilizacja” na Facebooku.
Nie życzę sprawcy źle, bo zło samo do niego wróci. Dlatego też Homo erectus
swoich życzeń nie spełniał, naturalne zakazy wtedy działały. Nie było
przyzwolenia ani nakazów złych kapłanów.
foto autor. s. hab. Roman
Wysocki
29.07.2016 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.