Co nasz przodek miał na myśli? Zdurniałem do reszty, zapraszam do czytania myśli w kamieniu, bo
mam.
fot. 1. Mózg nie mózg? Bryła podzielona jest cienkimi liniami, to krawędzie powięzi, granice sektorów i obszarów odpowiedzialnych za różne czynności organizmu. Nieregularne, bo zakres różnych czynności i pracy narządów był różny - nie miał poukładane pod sufitem. U góry z lewej widoczne wgniecenie kciukiem podczas zalepiania w glinie.
Mało kto widział mózg w naturze w otwartej czaszce lub
bezpośrednio wyjęty z czaszki. Ale znamy
ten widok z filmów, zdjęć i rysunków.
Znany jest nam widok dwóch urzeźbionych półkul. Urzeźbionych, bo taka jest zewnętrzna faktura
naszego mózgu, to kora mózgowa.
Trzeba nam teraz wyjąć mózg czyli galaretowatą masę z własnej
głowy i położyć na szybie. Patrząc na
szybę od dołu przekonujemy się, że nasz mózg zatracił wszelkie wypukłości i
wklęsłości, i wszelkie bruzdy kory mózgowej.
Nasza własna galareta przybrała kształt szyby. Znaczy, że spłaszczyła się.
Podobnie stanie się, kiedy wyjmiemy mózg z głowy i
odwracając go włożymy owymi półkulami do kulistej szklanej miski. Patrząc z góry zobaczymy nasz mózg od spodu
ze wszystkimi jego kształtami ale oglądając ścianki i dno naczynia zobaczymy
zwartą jednolitą masę przywartą do ścian naczynia. Taka jest właściwość galarety – przybiera
kształt i fakturę ścian naczynia. Ani
śladu pofałdowań kory mózgowej, żadnej bruzdy oddzielającej półkule.
fot. 2. Masa gąbczasta położona na powierzchni płaskiej oddaje jej kształt. Ubytek współczesny z lewej ujawnia istotę szarą w środku, jasną. Ubytek całego sektora z prawej u góry, krwawy ślad, bo powięź była unaczyniona.
Musiałem umęczyć Waszą szarą masę i Wyobraźnię, żeby wytłumaczyć Wam skąd w prezentowanym kamieniu takie obłe i gładkie kształty. Te kształty przybrała bryła mózgu naszego przodka od ścian naczynia, w którym została umieszczona.
Musiałem umęczyć Waszą szarą masę i Wyobraźnię, żeby wytłumaczyć Wam skąd w prezentowanym kamieniu takie obłe i gładkie kształty. Te kształty przybrała bryła mózgu naszego przodka od ścian naczynia, w którym została umieszczona.
Nasz mózg zachowuje swój kształt i struktury, bo pływa w
płynie rdzeniowo-mózgowym, którym wypełnione jest nasze naczynie czyli czaszka. W całej swojej wspaniałej okazałości pływa zanurzony
w słoju z formaliną.
Prezentowany mózg był wyjęty z czaszki, wypreparowany i
ułożony na płaskiej powierzchni; rozłożonej skórze lub kamieniu. Następnie półkule zostały grubo obłożone
mokrą gliną. Teraz w dłoniach został
obrócony i oprawca zalepił na płasko spód preparatu. Dlatego też mózg zatracił część swoich
krągłych kształtów, na bokach widoczne są małe płaskie powierzchnie od
dociskania i formowania gliny. Jest
nawet wgniecenie od kciuka podczas obracania kulistej bryły zalepionej w
glinie. Glina była dociskana, aby pozbyć
się powietrza we wklęsłościach (bruzdach), była dociskana siłą dłoni a okrągły
kształt zdeformowany.
fot. 4. Ugniatanie gliny na galarecie też wymaga nacisków, deformacja wynika z naszej budowy, mamy tylko dwie dłonie.
fot. 4. Ugniatanie gliny na galarecie też wymaga nacisków, deformacja wynika z naszej budowy, mamy tylko dwie dłonie.
W kamieniu widoczny jest bardzo duży i stary ubytek. Powstał prawdopodobnie podczas otwierania
bryły po tygodniu lub dwóch. Porcja jadła
„dojrzewała” do spożycia a glina wysychała nierówno na powierzchniach
zewnętrznych. Porcja pozostawiona na
powierzchni wysychała od strony nasłonecznionej. Z tej strony galareta i podeschła, i
przykleiła się do ścianek naczynia. Po
rozbiciu skorupy glinianej część masy pozostała w odłupaniu, porcja została
rozerwana.
fot. 5. Śladowe ilości gliny na porcji, skamieniała wraz z zawartością. Glina rozmoczona, nie wygnieciona!
Kto mnie czyta, to wie, że rzecz działa się w Okresie III
surowe, 1,5-1 mln. lat p.u. – mięso zalepiane w mokrej nie wyrobionej glinie do
„dojrzewania”.
Kamień znalazłem przed laty zaraz po znalezisku mózgu
noworodka, wiedziałem już, co podnosić z ziemi, czego szukać. Szukałem krzemienia o odmiennej, bo
segmentowej strukturze. Krzemienia o
niewielkiej zawartości tłuszczów ale wystarczającej, aby układanka była zwartą
bryłą. I znalazłem to, czegom
szukał. Kolor kamienia nieco mnie
zaskoczył, ciemno-żółty, jasno brązowy ale w świeżym odłupaniu odnalazłem
właściwy kolor, kolor istoty szarej mózgu.
Ciemne kolory na powierzchni okazały się wieloletnim działaniem erozji,
pozostawał jako kamień na powierzchni pod działaniem Słońca.
Znalazłem i czytałem latami, zanim przeczytam go Wam na
głos. Brakowało mi bardzo gniazda USB,
coby zapis z mózgu odczytać. Przecież w
widocznych sekcjach zapisany jest cały świat Homo erectusa. Wielokrotnie wyjmowałem go ze zbiorów i
wielokrotnie odkładałem z powrotem.
Musiałem dojrzeć do tego, do czego uczeni jeszcze nie
dorośli. Musiałem pogodzić wewnętrzne
sprzeczności, pogodzić się z myślą o tym, co wynika ze znaleziska. Bo w tym jest moja odpowiedzialność za słowa
i za pamięć o przodku.
Uczone kolegi z braku znalezisk zajmują się wróżeniem z
fusów na temat życia seksualnego naszego przodka. Naturalne rysy powstałe podczas czyszczenia
muszli z porostów gloryfikują jako dzieło sztuki, bez żadnej wiedzy o moich
znaleziskach. Zajmuje ich i fascynuje
problem czy był prawo, czy lewo ręczny.
Egzaltują się przy tym naturalnymi zdolnościami mózgu, i tu zastrzegam
naturalnymi dla człowieka ale do tego jeszcze nie doszli, bo ta myśl ich
przerasta.
Skoro uczeni zajmują się bzdetami, to co będzie jeśli
napiszę, że spożywał mózgi swoich pobratymców.
Media tylko czekają, żeby zrobić z Homo erectusa kanibala, żeby
odpalić bombę medialną bez żadnej odpowiedzialności.
Jest dla mnie oczywiste, że robił to rytualnie, i że miał w
tym wprawę, robił to wielokrotnie. On
tej czaszki nie rozbijał, on ją otworzył a otwierał tak, aby nie uszkodzić delikatnej
materii. Z taką samą wprawą i
pieczołowitością wyjmował go ze środka, oblepiał gliną i odstawiał do
wysuszenia gliny i „dojrzewania”, i …spożycia.
Znał budowę anatomiczną zarówno swoją jak i zwierząt, i znał
charakterystyczną a znaczącą rolę poszczególnych narządów w organizmie.
Chcąc skutecznie polować musiał wiedzieć, że powali zwierzę
jeśli uderzy je w głowę albo przebije serce.
Że wtedy zabije zwierzę na śmierć bez komplikacji i narażania swojego
życia. Były w tym elementy wiedzy i
mistyki a z czasem także kultu.
Przykłady znalezisk; serca małego spreparowanego do
zalepienia w glinie, serca bardzo dużego, przypalonego w gotowaniu i
porzuconego, to prezentowane w moich książkach przykłady specjalnego –
mistycznego – traktowania tych narządów.
fot. 6. Przykłady innych narządów przygotowywanych do spożycia, opisy na stronach.
fot. 6. Przykłady innych narządów przygotowywanych do spożycia, opisy na stronach.
Znamy apetyt naszego przodka do szpiku zgromadzonego w
kościach, musiał je rozbijać a szpik spożywać na surowo jako źródło łatwo
przyswajalnych protein. Początkowo
przypuszczałem, że z mózgami zwierząt postępował podobnie, spożywał na surowo. Ale z tym mózgiem było inaczej, bo i „dawca”
był odmienny, był człowiekiem. Za to
należała mu się i cześć, i obrządek.
I dlatego zapisuję swój mózg do spożycia przez potomnych.
Bez obaw, moja głupota nie jest zaraźliwa. Głupota rodzi się w głowach wtedy, kiedy ktoś
każe myśleć innym tak a nie inaczej.
Kiedy to czyjś dogmat przekracza granice percepcji i racjonalnego
myślenia odbiorców.
A ja przecież nikogo nie zmuszam do myślenia, to przychodzi
samo z siebie i jest racjonalne, bo obrazy i słowa poddane są postrzeganiu,
rozwadze i analizie Czytelnika, każdego z osobna.
fot. 7. Ten przekrój ilustruje, że mamy do czynienia z przekrojem środkowym (przez środek mózgu) a w nim rozmieszczenie rdzenia przedłużonego. Robal w segmentach 1-5, proszę nie grzebać w mózgu, on tam na pewno jest i zawiaduje tym wszystkim z czego nie zdajecie sobie sprawy.
A iżby nie wydawało się komu, że to tylko kamień, to niech
przyjrzy się rdzeniowi przedłużonemu w swoim mózgu. Ciągnie się on jak robal z segmentów – od
dołu, od środka, od strony potylicy przez mózg do płatów czołowych. Całość mózgu to istota szara obwiedziona
powięziami (upakowana) w segmenty. W nich to upakowane miliony neuronów i
wszystkiego, czego nam do myślenia potrzeba.
Na fotografiach w niektórych miejscach widoczne są uszkodzenia,
oderwania segmentów i krwawe ślady. W
błonach powięzi umieszczone są cienkie naczynia krwionośne dostarczające do
zgromadzonych neuronów pożywki i tlenu. Cały
proces wyjmowania i pakowania mózgu w glinę odbywał się na świeżym
preparacie. Zachowały się nawet śladowe
ilości mokrej niewyrobionej gliny, one skamieniały wraz z preparatem.
I nie zobaczycie tego nigdzie indziej na rysunkach czy fotografiach,
bo tylko tu materia (galareta) zachowała
się w kamieniu.
Wypadło na mnie, że to odkryłem i podałem do wiadomości
publicznej. Odpowiadam przed przodkiem
za posądzenie go o spożywanie mózgów pobratymców. Ale i usprawiedliwiam, bo robił to z wyższych
pobudek. Zdobywanie pożywienia było
głównym zadaniem Homo erectusa a to przygotowanie do spożycia i ten
konkretny posiłek motywowane było mistyką.
Świat zwierząt ograniczony jest w sprawie zabijania i zjadania
osobników własnego gatunku. W tej
kwestii panuje zakaz. Człowiekowi
wystarczyło trochę ideologii, aby ten zakaz złamać. To wynaturzenie człowieka, jak na ironię,
jest przejawem kultury. Jest więc elementem
cywilizacyjnym odróżniającym nas od zwierząt.
Ale się narobiło!
Ciężko było, należy się Wam relaks.
fot. 8 i 9. Widok kości od przodu, do macania i od spodu, tego nie radzę.
Kilka miesięcy temu wysłałem w świat zestaw zdjęć
znalezionej kości, prawdopodobnie twarzo-czaszki, prawdopodobnie ludzkiej. Później przez dni kilka obserwowałem w
statystykach strony jak korespondencja wędruje po Świecie. Jednak bez odpowiedzi żadnej, znaczy, że na
dwoje uczeni wróżyli.
Teraz tę kość zaprezentuję, a iżby zabawa była przednia, to
zapraszam na macando (do macania).
Wygodnie będzie robić to prawą dłonią po prawej stronie twarzy, bo tej to
strony twarzy znalezisko dotyczy.
W części długiej kość umiejscowiona jest pod okiem, dotykajcie
ostrożnie, aby nie wydłubać sobie oka. Dalej
oprawa oczodołu, to kość środkowa i w górę, u Was z prawej, z boku oka. Całość zakończona jest fragmentem pałąka, to
pałąk, który odstaje od czaszki i ciągnie się u Was aż do ucha.
Już wiem, uczeni tej kości nie mają, czaszka nie jest im do
niczego potrzebna. U nich mózg pływa po
głowie luzem i służy tylko do powielania kolejnych książek coraz trudniejszymi a nieprzyzwoitymi
wyrazami. Przecież prostaczkowie nie
muszą wszystkiego wiedzieć a tego, o czym już wiedzą, rozumieć nie muszą.
P.s. Więcej zdjęć w albumach na stronie Facebooka;
https://www.facebook.com/pages/Homo-erectus-cywilizacja/470462639795369
https://www.facebook.com/pages/Homo-erectus-cywilizacja/470462639795369
Foto autor s.
hab. Roman Wysocki
26.08.2015 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.