Translate

Odlewanie krzemieni odc. 7.



Odlewanie krzemieni odc. 7.
Możliwości technologiczne procesu.

( Do Przyjaciół Denisowian list drugi. )
Dziś przypaliłem jajecznicę, jeszcze czuję ten smak.
Wam się to nie zdarza? A pewnie, bo to zdarza się tylko zakochanym albo zamyślonym. Bo ja smażę w kuchni a w pokoju piszę i do smażenia wychodzę. Opuszczam na chwilę pomieszczenie napchane myślami z otwartym edytorem tekstu. Te myśli zgromadzone w pokoju mieszają się w absolutnym chaosie, aby co chwila, pojedynczo poszybować pod sufit. Tam na mnie czekają aby skapywać mi na głowę. To tak zwane myśli wybrane, niektórzy nawet piszą o nich książki, bo właśnie taki mają tytuł i proszę tego nie mylić z liczbami sufitowymi, te są całkowicie zmyślone i abstrakcyjne.
Z sufitu na moją głowę skapują mi możliwości Homo erectusa po tym, kiedy zalał formę gorącym tłuszczem i wymieszał utwardzacz w tworzywie.

fot. 1.  Wasz ulubiony zardzewiały kątownik. Kolejny 3-ci przykład, że kąt prosty nasz przodek znał, stosował i potrafił wykonać nawet tam, gdzie go nie widział (w środku materiału!)

Trzeba mi zwolnić tempo tego procesu, procesu stygnięcia i krzepnięcia tworzywa zanim stężało na kamień właśnie w tym czasie. Żebyście zdążyli go przeczytać przez te kilka do kilkunastu minut zanim tworzywo stężało na twardą galaretę.
W zwolnionym tempie trzeba mi patrzeć na ręce naszego przodka przy robocie, przy której musiał bardzo się śpieszyć, miał mało czasu.
1. Co robił? – na co mam dowody.
2. Co mógł zrobić - i na to moje dywagacje,
3. Co zrobi Ludzkość po ujawnieniu szczegółów tego wynalazku naszego przodka - pełna fantastyka. Nie, nie mojego, jego wynalazku.

Ad.1 Co robił w tym nieubłaganie ograniczonym czasie?
- otwierał formy z gorącym tłuszczem, do dodania utwardzacza i rozmieszania tworzywa,
- modelował mieszadłem (w formie otwartej), szpatułką lub łopatką zewnętrzne kształty na gorącym gęstym tworzywie, i wiedział, że musi zmienić narzędzie na odłupek, bo masa była już tak gęsta, że powstawały ślady, fałdy przemieszczanego materiału,
- obierał ze skorupy glinianej, za przeproszeniem, do galarety!,
- odcinał fragmenty, zagarniał odłupkiem materiały na powierzchniach  zewnętrznych krzepnącej, sztywniejącej galarety i robił to na sztywnej już ale jeszcze miękkiej masie tworzywa, do czasu.


Po tym czasie każda ingerencja odłupkiem mogła się skończyć pęknięciem odlewu w tym miejscu. Odłupek owszem wszedłby w tworzywo ale mikropęknięcie powstałe przy tym dyskwalifikowało by wyrób. To wszystko ilustrowałem Wam w poprzednich odcinkach oprócz ostatniego, na zakrzepłej już ale miękkiej masie. A robił to szybko, żeby zdążyć przed skrzepnięciem i ewentualnym uszkodzeniem odlewu. To były ostatnie sekundy do wykorzystania na jakiekolwiek działania.

fot. 3. Mocno zacisnął kciuk na twardej galarecie, to był wybrakowany wyrób.

Na znalezisku z brązowego przypalonego tłuszczu na środku jednej z płaszczyzn kąta prostego jest wyraźny ślad wbitego paznokcia i czubka palca.
To znaczy, że tworzywo dało się oderwać i odciągnąć od ściany formy i wyjąć dłonią.
W procesie cały czas spadała temperatura tworzywa, tu była niska niewiele większa od temperatury otoczenia, zaciskał palcami bez narażenia na poparzenie. To też kolejne spostrzeżenie wynikające ze śladu na odlewie. Gdy temperatura odlewu spadła niemal do temperatury otoczenia, odlew był jeszcze gęstą, stężałą galaretę.

W tym momencie tworzywo uginało się pod naciskiem palców, dało się ugiąć, jak miękka guma. Tu materiał na krawędzi paznokcia został przerwany, pod naciskiem końca palca ugiął się i częściowo powrócił do poprzedniego kształtu. Ale po powrocie w materiale powstała siateczka, pajęczyna mikropęknięć. Nie ma tego w gumie, chyba że na skutek wielokrotnego nacisku i jego zwalniania przez lata, tzw. starzenia się materiału, zupełnie innego materiału, zaznaczam. Dla porównania zjawiska i stanu materii w tym krótkim odcinku czasu użyłem gumy.

fot. 4. Widok ogólny skamieniałego fragmentu sztucznego krzemienia, fragmentu wyciętego z odlewu w czasie, kiedy stygł i tężał (galarety tworzywa). U góry powierzchnia górna odlewu w formie, widoczne tworzywo i jasne plamy utwardzacza rozpuszczonego w masie tłuszczu.
Na środku (poziomo) linia krawędzi ze ścianą formy, ślady zerodowanego czystego utwardzacza.
Poniżej (na dole), odcisk ściany formy ze śladami utwardzacza w tłuszczu (powłoka "emaliowana").

Zatem prezentuję kolejny artefakt a właściwie skamieniały wycinek artefaktu z masy tworzywa wykonany w ostatniej chwili.
Z oglądu zewnętrznego widać, że fragment wycięty z masy tworzywa z formy otwartej. Wskazują na to ślady;
- emalii u dołu eksponatu, w niej też zgromadzenie zerodowanego czystego utwardzacza, gromadził się na wierzchu przy krawędzi ściany formy,
- dalej nieliczne ślady emalii, utwardzacza z minimalną ilością tłuszczu i do samej góry szarobura, znaczy nie dość rozmieszana masa. Kształt w tym widoku, jak widać okrągły, jajowaty, z dużym łuku od góry, mniejsze promienie łuku w odcięciach materiału po bokach i szpic na dole.
Ale po obróceniu okaże się że ten szpic wychodzi z geometrii przestrzennej, z łączenia powierzchni o różnych kształtach i kątach przenikań. Tu okazuje się, że po dużym łuku, tak jak u góry chciał połączyć linię odcinania materiału z cięciami po bokach materiału, małymi łukami.
W tym widoku chciał wyciąć kształt owalny ale w środku rozszalała się geometria wykreślna i przenikanie brył. Spieszył się ale zrobił to, co chciał zrobić. Przecież nie wycinał fragmentu dla fragmentu, tylko dla ukształtowania takiego a nie innego otworu w odlewie. Zrobił ślepy otwór, wgłębienie w odlewie o określonym, potrzebnym mu kształcie.
fot. 5, 6.  Widok ogólny fragmentu od spodu. Po lewej cięty po łuku, z prawej wbijał odłupek wycinając powierzchnię po łuku (walec w środku masy!). Kąt prosty powstał na przenikaniu dwóch powierzchni walcowych. Powierzchnie zewnętrzne nie są pod kątem prostym i ramiona kąta są różne, pod różnymi kątami (niesymetryczne).

I tu mogę Wam zaśpiewać Wasze ulubione – tadaaam!
Nie widząc, co dzieje się w środku wyrzeźbił wycięcie pod kątem prostym. On usiłował w pośpiechu wykonać w tworzywie dwa duże łuki, których powierzchnie zetkną się ze sobą pod kątem prostym. Wykonywał dwie powierzchnie cylindryczne, w przenikaniu których powstawała krzywa, łuk przenikania tych krzywych powierzchni. A po naszemu, wycinał kształt pieroga, naszego polskiego pieroga dobrze napchanego farszem (dudami - mniam!).
Manię miał, czy co? A może chciał popisać się przed uczonymi.

Ponadto, on nie widział tego, co dzieje się w środku, nie widział skutków użycia odłupka w środku, w materiale ale je sobie WYOBRAŻAŁ. I wyszło mu, tak ja tego chciał, tak jak sobie zaplanował, wynikowy kąt prosty nie był przypadkowy.

I na zdjęciach, na powierzchniach bocznych, widoczne są miejsca, w których wcinał się w materiał po łuku i miejsca, w których wbijał odłupek raz za razem tworząc krzywiznę łuku, pod kątem i w głąb materiału. Materia była już sztywna nie dawała się płynnie kroić po krzywej. A tłumacząc po naszemu, na zakrętach tworzywo stawiało opory boczne odłupkowi, nie dawało mu zakręcać. To groziło pokruszeniem materiału, pozostawienie mikropęknięć w ważnym wytrzymałościowo miejscu przenoszącego naciski z mocowanego w gnieździe elementu z innego materiału po zastygnięciu w kamień lub połączenia z innym odlewem (fragmentem innego odlewu), robionego w tym samym czasie, w takiej samej fazie procesu.

Można by nawet wyznaczyć wykres przebiegu procesu, prostą spadku temperatury w czasie z zaznaczeniem punktów, w których upływał graniczny spadek temperatury właściwy dla kolejnych opisanych czynności. Ba, można by wyznaczać czasy tego procesu dla różnych wielkości mas odlewu. Przecież im większa była jego masa, tym dłuższy czas procesu i dlatego są duże, bo wielkości od 1 do 4 pięści. Zauważyłem, że nie znajduję nawet fragmentów pochodzących od odlewów mniejszych.
Ja posłużę się komiksem, kolejne fotografie pokażą jego przebieg na znaleziskach. W jednym z następnych odcinków, tu już nie ma na to miejsca.

Ad. 2. Znowu, jak w poprzednim odcinku, wykonywał w odlewie celowe wgłębienie, gniazdo lub miejsce do mocowania.
Gotowy odlew pozostawiony do wystygnięcia i zakrzepnięcia stygł i wiązał się na amen czyli na krzemień z wiadomą dziurą w niewiadomym przedmiocie.
A ja znowu opisałem Wam coś czego nie ma, czyli jak oszust jaki sprzedałem fikcję literacką. Toż to kino i szaleństwo wyobraźni.

Poszalejmy więc na gorącym materiale zatrzymanego procesu na samym początku a po wymieszaniu składników mógł;
a) - wylewać płynne tworzywo do dowolnych form, do zakrzepnięcia. Daje to możliwości powtarzalnych wyrobów w takich samych formach! Produkcja seryjna odlewów.
Tu następuje przyspieszenie i skrócenie czasu procesu, przelewana ciecz schładza się szybciej. Trzeba wlać utwardzacz, szybko wymieszać i odejść od roboty. W tym przypadku nie musimy nic modelować na tworzywie, bo pozostawiamy tworzywo w formie, w spokoju do zakrzepnięcia.

Ale zastanawiały mnie pierwsze pokazywane Wam przykłady, gdy do formy-rynny wlewane były dwie porcje gorącego tłuszczu i utwardzacz dolany do nich, do rozmieszania w płynnym jeszcze tłuszczu.
W przygotowaniu do procesu były dwie formy z gorącym gotującym się  tłuszczem. Wylane do jednej formy otwartej; temperatura jest najwyższa z możliwych, i masa wyrobu wzrasta, jest więcej czasu na modelowanie kształtu odlewu, na gęstniejącym tworzywie. Ba, takich porcji można przygotować jeszcze więcej, ile tylko zmieści się w komorze grzewczej czyli góra 3 do 4.
W przykładzie z odc. 2. widać wyraźnie, że mieszadłem udało mu się uformować w gęstniejącym tworzywie czub radła, to dało się zinterpretować. Co prawda koniec jest utrącony ale ukształtowane skosy i kąt prosty płaszczyzn dolnych dna formy (rynna) od spodu wyraźnie na to wskazują.
Dobrze to sobie obmyślił, kąt prosty na spodzie radła nie pozwoli mu skręcać.
To znaczy, że myślał dalej niż nasz przodek z Neolitu.
Wiem zatem czego mam szukać w odlewni, proszę nie odpinać pasów.
Po rozprowadzeniu utwardzacza w masie płynnego tworzywa mógł zanurzać dowolne przedmioty i pozostawić do zastygnięcia i stężenia materiału – patrz mieszadło odc. 1. - dowolny kształt narzędzia lub innego wyrobu mógł zaopatrzyć w trzonek, np. młot.

Mógł w masie tworzywa wykonywać otwory przelotowe np. do przewlekania nici lub rzemieni.
Przykład tej technologii znalazłem przed chwilą, nie, nie na polu, w domu.

 
 
 
fot. 7-11. Bez opisu, ciąg dalszy nastąpi. Będzie ciekawie - bardzo ciekawie!

Polecam kolegom uczonym z Jaskini Denisowian widomy dowód, jak i gdzie Lu uczyła się robić dziury w krzemieniu.
I przestańcie naciągać datowanie, bransoletka została wykonana w Okresie V Wielkiej Wędrówki gatunku Homo erectus.
Mogła tam zawędrować z grupą albo denisowianie są odległymi potomkami tej grupy i technologia sztucznego odlewanego krzemienia przetrwała.
Ponadto wykonanie ok. 6 centymetrowego otworu przelotowego w masie tworzywa było wielokroć trudniejsze od przebicia patykiem kilku mm. w bransoletce. W prezentowanym przez Was znalezisku obracała patyk w otworze, żeby nie popełnić błędów widocznych w moim przykładzie.
Takie proste otwory robiła wielokrotnie w porcjach wygniecionych tłuszczów po gotowaniu mięsa w formach grubych i skrzemieniałych naturalnie przez 200-300 tys. lat.
„Ozdoby”, esej na stronie;
W gęstej półpłynnej masie patyk działa jak tłok, tyle samo masy wypycha z bryły ile przy wyciąganiu wciąga (w środku jest większa temperatura i płynna masa). W przykładzie wciągnął płynny rdzeń i to widać w zamkniętym otworze z drugiej strony. Należało obrócić patyk kilkukrotnie, aby pomiędzy ścianki otworu a powierzchnię patyka wpuścić powietrze. Po naszemu, nieco go powiększyć i w bransoletce to zrobiła, pozostały ślady „wiercenia”.
Pozwalam napatrzeć się do syta, opisywał nie będę. To temat do kolejnego  długiego eseju i wielu Waszych prac doktorskich:

Odejdźcie w niepamięć, opisujcie to, co widzicie a nie to, co powinniście widzieć! Nie róbcie Nauki na siłę, bo to wyłazi z Waszych opisów.
Dotychczasowy kierunek Waszych rozważań wyprowadził Was w ślepą uliczkę, dalej nie zrobicie ani kroku. Tak działają szablony gatunku Homo sapiens i poprawność polityczna. Nie róbcie z Nauki polityki.
Poproszę też o dostęp do Waszych materiałów. Razem zrobimy więcej, bo wiem DUŻO o tym, czego Wy nie chcecie wiedzieć.Oczekuję postępów i na pewno się nie zawiodę.
Ja was pozdrawlaju.

b) - Odlew obierany ze skorupki glinianej na Waszych oczach mógł być strugany i to widać ale nie mógł być rzeźbiony odłupkiem wbijanym w głąb materiału. Czas się kończył ale był wystarczający do tego, żeby kolejnymi cięciami, struganiem raz za razem, warstwa (cienka!) po warstwie, ukształtować kształt i powierzchnie robocze pożądanego narzędzia lub wyrobu w sztywniejącej galarecie tworzywa.

Wiem, że przypuszczacie, iż mógł lepić cokolwiek z gęstej masy. Ja też ale było na to zaledwie kilka minut, kilka wylepień i galareta stygnąc zaczyna kruszyć się w dłoniach i  pęka na powierzchni choć w środku jest jeszcze gęstym płynem (różnica temperatur).

Pabaaam!
Koniec procesu, gęsta, sztywna galareta tworzywa pęka pod silnym naciskiem palców lub cięciu odłupkiem. W tym momencie temperatura masy spadła do temperatury otoczenia. Odlew trzeba odstawić do ostygnięcia w środku i stężenia na krzemień.

Jeśli komuś wydaje się, że Homo erectus żył jak bydlątko, bez poczucia czasu, to bardzo się mylił.

Znał on czas co do sekundy i widać to podczas procesu odlewania sztucznego krzemienia. To walka z czasem i stygnącą materią.
Wiedział, co na czym i kiedy może wykonywać kolejne czynności na plastycznym lub galaretowatym tworzywie. Ba!, koordynował produkcję kolejnych porcji gotowanego tłuszczu, łączył w jednym czasie fragmenty i odlewy z innych odlewów w tym samym czasie. A nie mówiłem! (zawsze chciałem to napisać). Ostrzegałem, że trup będzie padał gęsto - wśród uczonych.

foto autor.                                  s. hab. Roman Wysocki
18.09.2016 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.