Translate

Odlewanie krzemieni odc. 10.



Odlewanie krzemieni odc. 10.
Skoro bez pomocy uczonych, tablicy Mendelejewa, miareczkowania i całej hali potrzebnych do tego dupereli doszedłem do tego, że Homo erectus wykorzystał swoje spostrzeżenia i wyprodukował tworzywo sztuczne, czas aby ruszyły  nowe kierunki badań, wdrożeń itp. innowacji, bo to teraz bardzo modne jest.

Ale zanim Nauka ruszy z kopyta należy mi się a właściwie Czytelnikom i kolegom Denisowianom pokazać, jak nasz przodek robił otwory w tworzywie, obiecałem.

Zacząć trzeba od słoniny, na której modelował kształt wyrobu gotowego.
Jak zauważycie, a zauważycie, bo to pokażę, mamy do czynienia z fragmentem odlewu. A dokładniej z jego połową, tę połowę wyznacza otwór po patyku, którym mieszana była zawartość formy. 

fot. 1. Znalezisko jest fragmentem całości, połową. W rozumie, po lewej stronie grubej linii  trzeba sobie dodać drugą połowę. Gruba linia to oś symetrii wyznaczonej przez otwór po patyku, którym mieszano zawartość. Cienka linia wskazuje przebieg wykonywanego otworu.

Bo forma była na dole rozkraczona, znaczy rozdwojona. Taki właśnie kształt wyciął wykonawca z połcia słoniny. Po tym zalepił go gliną, to znaczy oblepił dookoła warstwą ok. 2 mm., obsmarował.
Następnie wstawił porcję do komory grzewczej, dołożył parę kijów do ognia i czekał ok. pół godziny. Kiedy w otworze komory grzewczej, nad zastawką ukazał się czarny dym palącego się tłuszczu, czym prędzej otworzył komorę i wyjął formę ze środka ale ustawił na płycie grzewczej, żeby nie stygła za szybko. Wrzący tłuszcz przenikał przez gliniane ściany formy i spalał się w gorącym strumieniu spalin pod pokrywą komory. Przegapienie tego momentu, to spalenie tłuszczu i ciemno brązowy kolor wyrobu.



fot. 2-4. Na zdjęciach pierwszym i ostatnim otwór z ciekawszej strony.

Teraz podetknę Wam przed oczy fragment rury, co miała ok. pół metra i pozwalała bezpiecznie fiukać moczem do otwartej formy, bezpiecznie i bez poparzeń pryskającym ze środka gorącym tłuszczem. Rura ulepiona z dobrze wyrobionej gliny, nie wypalana a skamieniała. Został się ino ogryzek ale ten ogryzek ma w środku średnicę małą i dużą. To daje do myślenia! Tym, co myślą a nie powtarzają głupot za innymi głupkami. Dzieciom tych zdjęć nie należy pokazywać, aby nie narażać się na poznawcze zapytania.


fot. 5, 6. Widoki z boku znaleziska; na przełom na otworze pozostałym po mieszaniu, widać, że się szamotał, patyk ugrzązł w gęstym tworzywie i na wejście otworu otwartego u góry odlewu. Widoczne ślady strugania odłupkiem od góry na całej długości, ubytki gładkie i błyszczące.

Odłupkiem odciął czubek naszej pokracznej formy, butli, zadał ją utwardzaczem i pośpiesznie mieszał zawartość w środku a szczególnie w „nogach” formy. I jak widać w przełomach i ubytkach struganych odłupkiem  proporcje utwardzacza utrafił akuratnio, bo i utrzymał czarny kolor sztucznego krzemienia, i brak smug, plam źle rozmieszanego tworzywa. Tworzywo rozmieszane dokładnie, pierwszorzędna robota.
Patyk ze środka wyjął za późno, pozostał po nim niepotrzebny otwór, bo tworzywo w szyjce butli zgęstniało na tyle, że nie zalało otworu. Do otworu dostał się też nadmiar utwardzacza, studząc ścianki otworu pozostał tam na zawsze, bo to widać.
To była nauczka nr 1, do wyciągnięcia wniosków na przyszłość.

Gorącą formę z tworzywem ujął przez skórę jedną dłonią a drugą odłupkiem wycinał w skorupie otwory do wykonania otworów na rzemień. Mógł przy tym obracać formę na wszystkie strony, bo zawartość zgęstniała. Nawet u góry przez szyjkę nic nie chciało wypływać. 

fot. 7, 8. Dwa widoki tego samego otworu wejściowego;
1 - wybranie, obniżenie przy otworze wykonane palcem na skośnej ścianie odlewu.
2 - światło otworu.
3 - sopelek płynnego tworzywa w środku otworu.
Głębokość otworu, na zapałce, ok. 20 mm. Robię to zupełnie nieprofesjonalnie, mogę więc nie pastwić się nad otworem z suwmiarką. Średnica otworu ok. 6mm.

Po wycięciu fragmentów skorupy w dobrze umyślonych miejscach, dla przewlekania rzemienia w jednej „nodze”, ujął w dłoń patyk i przebił na wylot – od wejścia do wyjścia patyka jest odległość ok.6 cm. (!), długi otwór. I robił to od góry (w widoku na fotografii) do dołu a w rzeczywistości trzymał formę tak, aby otwór wypadał poziomo. Wcale nie wycofywał patyka, wyciągał go z drugiej strony i miał nieszczęście wyciągnąć ze środka płynne jeszcze tworzywo, to ciągnęło się za patykiem i zalepiło otwór z dołu, wejściowy. Patyk, jak tłok zassał rzadki płynny materiał. Należało operację przetykania otworu powtórzyć. Ale on o tym nie wiedział. Zajął się czyszczeniem patyka i obrzeży otworu. Bo małe grudki i cząsteczki materiału stygną natychmiast zatem i krzepną. Usuwał je pospiesznie czubkiem palca dookoła patyka stąd na skośnych powierzchniach bryły zgrabne wybrania materiału przy otworach.

fot. 9. Ślepy otwór na dole po drugiej stronie występu, "nogi"; 
1 - zaślepiony otwór, zagarnął, usunął zbędny materiał ale część pozostała w otworze, gdyby powtórzył czynności, przepchał by otwór.
2 - tu także zrobił wybranie, obniżenie materiału przy otworze.

Śpieszył się bardzo, bo w drugiej „nodze” miał zamiar zrobić taki sam otwór dla przewleczenia rzemienia, grubego ok. 5-6 mm – co poeta miał na myśli – NIE WIEM! Ale symetria przedmiotu każe mi tak myśleć.
Zdarzało mi się wielokrotnie opisywać rzeczy, których nie ma ale być powinny i nigdy nie zawiodłem Czytelników. Dlatego doszli za mną aż tutaj do NIEMOŻLIWEGO. Bo znajdowałem na to dowody rzeczowe.

Po tym obróbkę tego odlewu porzucił choć wg mnie mógł otwór przetkać ponownie i przejść do wykonania takiego samego otworu z drugiej strony. Wykazał się zręcznością i szybkością w działaniu na gęstym tworzywie, dałby radę otworzyć skorupę na drugiej stronie, jak poprzednio i przetkać patyk (drugi otwór) na wskroś.
Biorąc pod uwagę, że przedmiot był obrabiany w dłoniach, mogę też przypuszczać, że rzemienie miały być przeprowadzone przez równoległe otwory. Oś wykonanego, ślepego, nieudanego otworu,  jest niemal równoległa z osią formy.

Kolegom Denisowianom polecam, jak obiecałem. Tak nasz przodek, też Homo  na Ziemi Niczyjej wprawiał się w wykonywaniu otworów, długich otworów w sztucznym krzemieniu, na gorącym tworzywie. Obyło się bez wiercenia wiertłem diamentowym. W materiale szukajcie tego, co jest a nie tego, co powinno być, bo tak jest w atlasach minerałów. Zatrudnijcie fachowca od chemii organicznej, sztucznego krzemienia nie ma w tych atlasach...jeszcze.

foto autor.                                  s. hab. Roman Wysocki
02.10.2016 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.