Tłuczek – korespondencja.
Wczoraj w Internecie trafiłem na stronę, na informację o
konferencji naukowej w Krzemionkach.
Konferencja dotyczyła dostojnych naukowców a nie naszych
przodków, czyli towarzystwa wzajemnej adoracji. Informacja była ogólna ale
jedna jedyna fotografia artefaktu zwróciła moją uwagę. Ujawniła całą niewiedzę
tego towarzystwa na temat sztucznego krzemienia.
Bo na zdjęciu była zilustrowana czynność odłupywania od
bryły krzemienia odłupka, płaskiego wióra. Narzędziem do tej obróbki była
obrobiona w klin końcówka rogu jelenia. W tej operacji technologicznej
brakowało mi narzędzia do pobijania owego narzędzia z rogu.
Przyglądam ja się owej bryle krzemienia i co ja widzę.
Widzę na przełomach kamienia białe plamy słabo rozmieszanego
utwardzacza. Na powierzchniach przełomów jasnoniebieski matowy nalot czyli obecność
cząsteczek utwardzacza w masie tworzywa, wszystkie widoczne powierzchnie
przełomów są matowe a charakterystycznych dla odłupań krzemienia promienistych
muszlowych fałd brak.
Przecież w Waszych księgach stoi zapisane, że krzemień (naturalny
i tylko taki znany nauce) ma przełom;
- czarny,
- muszlowy,
- i błyszczący – czy Wy tego nie widzicie?
Zatem przestańcie stwierdzać autorytatywnie a zacznijcie
przyglądać się temu, co trzymacie w dłoniach.
Dobrze się stało, że pokazaliście ten „krzemień” całemu
Światu, bo akurat w kieleckim były zarówno krzemienie naturalne jak i sztuczne.
A to za przyczyną Homo erectusa, który sztuczne krzemienie produkował i
to na dużą skalę, bo na wymianę czyli handel.
Z tego, co dotarło do mnie w materiałach krzemiennych, wiem,
że w kieleckim i okolicach Częstochowy nasz przodek produkował bryły czystego
sztucznego krzemienia i krzemień pasiasty, który też był materiałem do
produkcji narzędzi tnących odłupków, siekier itp. a w nadwyżkach do zbycia.
Inne wyroby odlewane ze sztucznego krzemienia do mnie nie
dotarły, nic mi o tym nie wiadomo.
fot. 1. Tłuczek z tworzywa krzemiennego, z lewej płaski obuch, z prawej wygodna do dłoni część chwytowa.
fot. 2. Widok z drugiej strony.
fot. 3. Kwadratowa prawie płaska powierzchnia obucha. Prawie, bo wycinana w tłuszczu, słoninie i oblepiana w glinie.
Ale w moim regionie odlewał ze sztucznego krzemienia i
łączył w wyrobie narzędzia różnych zastosować i dzieła sztuki.
Właśnie dotarł do mnie tłuczek ze sztucznego krzemienia
bardzo pasowny do Waszej ilustracji. Nie tłuk, nie młot bo trzonka brak ale
tłuczek czyli obuch z uchwytem. Piszę pasowny, do służył do precyzyjnego
uderzania i miał do tego potrzebną płaską powierzchnię obucha. Uchwyt
ergonomiczny dopasowany do dłoni a i waga odpowiednia, bo duża. Wszystko w nim
jest przemyślane i dopasowane. Mógł znajdować zastosowanie zarówno do pobijania
narzędzi krzemiennych jak i w gospodarstwie do miażdżenia ziarna. Bo proste
narzędzia znajdują wiele powszechnych zastosowań, takie właśnie wykonywał nasz
przodek.
Docierają do mnie fotografie tłuczków krzemiennych
analogicznych do współczesnych takich do tłuczenia i rozcierania w moździerzu.
Długi uchwyt do trzymania w dłoni zakończony gałką czyli obuchem. Kształt
stosowany przez setki tysięcy lat ale odlany lub ulepiony na gorąco.
Rozejrzyjcie się po Waszych zbiorach, na pewno je znajdziecie. Może nawet uda
Wam się zidentyfikować ich materiał, sztuczny krzemień – tworzywo o wyglądzie i
właściwościach mechanicznych krzemienia.
Ale do tego trzeba przeczytać cykl „Odlewanie krzemieni”
przynajmniej kilka pierwszych odcinków. Na początek wystarczy, nie musicie się
męczyć nad struganiem gorącej masy sztucznego krzemienia ani łączenia
(klejenia) gorących fragmentów w całość wyrobu.
Nie opisywaliście prezentowanej fotografii, nie wiem komu
przypisujecie ten „krzemień” i pokazywaną technologię. Na bryły ze sztucznego
krzemienia pozostawione przez Homo erectusa mógł natrafić zarówno człowiek
neandertalski, jak i człowiek współczesny. Wskazuje na to także inna
fotografia, siekierka wykonana z krzemienia pasiastego zamieszczona głębiej na
stronie. Ale zamknięcie obrazu tłuczkiem Homo erectusa dopełnia
technologię łupania odłupków w jego wykonaniu.
Dla ułatwienia pokażę kolegom obecność utwardzacza
(mocznika) w sztucznym krzemieniu.
1. Minimalną i wystarczającą zawartość już znacie z mojego opisu,
z Waszego okazu. Skutki działania tej małej dawki (i właściwej do wyrobu
odłupków) są widoczne i opisane, różnice zewnętrzne w wyglądzie pomiędzy
krzemieniem naturalnym a wyrobem sztucznym też. Bo Wasz egzemplarz różni się
wyraźnie od krzemienia naturalnego.
fot. 4. Bardzo duży odłupek z materiału wybrakowanego przy odlewaniu krzemienia (sztucznego). Duża brązowa plama w centrum to skupisko mocznika. Skamieniało (zastygło) wraz z wyrobem. W odkrytym przełomie widoczne samoistne nasiąkanie utwardzaczem masy tłuszczu, bez mieszania.
fot. 5. W powierzchni zewnętrznej widoczny biały wypalony w żarze ogniska węgiel.
fot. 6. W odłupaniu widoczne dwa zjawiska;
- od dołu do góry nasycanie masy tworzywa mocznikiem podczas odlewania, faza I,
- od góry widoczne wypalenie cząsteczek węgla wgłąb wyrobu w ognisku, faza II.
2. Przesadzoną zawartość mocznika i skupioną w wyrobie,
zastygłą w kamieniu ilustruje obrazek. Ta brązowa plama to stężony utwardzacz i
skamieniały w środku tworzywa. Dodany do gorącego przegotowanego tłuszczu w
nadmiarze. Nie mieszany, rozchodził się w materiale (tworzywie) samoistnie od
środka do zewnątrz. Warstwy zewnętrzne słabo nasycone, bo temperatura warstw
zewnętrznych spadała szybciej i gorzej absorbowała utwardzacz. Stąd kolor
przełomu ciemniejący na brzegach.
Co więcej, cały wyrób jako wadliwy został wrzucony do
ogniska. Ale zanim nagrzał się i rozpękł (w temp. 600-800 st.C), na
powierzchniach zewnętrznych wypalił się węgiel z tłuszczów rozłożonych w
gotowaniu. Stąd biały nalot na powierzchniach zewnętrznych tworzący nawet
cieńszą lub grubszą warstwę, lub przenikania w głąb masy.
fot. 7. Przełom wyrobu z tworzywa krzemiennego po wyrzuceniu gazów.
3. Przesadzoną dawkę utwardzacza i wybuchłą w wyrobie
ilustruje kolejny obrazek. Zalewanie chłodnym mocznikiem formy z gorącym
(wrzącym) tłuszczem było niebezpieczne. Zdarzały się właśnie takie wypadki i
nasz przodek o tym wiedział, używał odpowiedniej rury aby się nie poparzyć –
pokazywałem fragment.
Podczas zalewania w kontakcie z gorącym tłuszczem
następowało gwałtowne odparowanie utwardzacza, nagrzanie płynnego utwardzacza i
przemiana w gaz (parę). Efektowny wybuch wyrzucił całą objętość zadanego
mocznika przez otwór wlewowy. Ta forma mogła być nawet rozsadzona w czasie
zalewania utwardzaczem, wypadek gotowy. W przełomie znaleziska widoczna jest
pustka ale jej ściany nietypowe dla pustek w kamieniach. Na ściankach w
kontakcie z gorącym tworzywem powstawały pęcherze agresywnego gazu. Pozostał
też brązowy kolor ścianek pustki od cząsteczek stężonego mocznika.
fot 8. Obrazy klejenia (przylegania) klejonych na gorąco porcji, fragmentów tego wyrobu. Przykładane były gorące galaretowate fragmenty.
Na zdjęciach zwracam uwagę na to, że to znalezisko klejone było na gorąco z różnych porcji odlewanego tworzywa krzemiennego.
Tym to sposobem sprowadziłem Was na Ziemię przed pół milionem
lat we władaniu Homo erectusa. I na zdrowie.
Rozśmieszę kolegów – w sztucznym krzemieniu nie ma ani grama
krzemionki, a co jest? trzeba się wczytać w moje treści i w kamień, który
akurat trzymacie w rękach.
Myśleć! Myśleć a nie powtarzać książkowe głupoty i
przytakiwać jeden drugiemu. Pozdrawiam wszystkich 17 autorytetów i każdego z
osobna, życzę powodzenia w rozumowaniu krzemienia (sztucznego!).
Zapowiadam publikację książkową:
Homo erectus tu był…
Zeszyt 7. Sztuczny krzemień.
Historia odkryć tworzywa o wyglądzie i właściwościach
mechanicznych krzemienia czyli ile jest krzemienia w krzemieniu.
Przyszedł czas, żeby ogarnąć wszystkie 150 publikacji na
stronach a zacznę po swojemu czyli od końca. Bo jak nie przyobiecam, to książki
nie wydam. Taki jezdem.
Moje podziękowanie dla znalazcy i ofiarodawcy tłuczka MD Andrzeja Lubaszko.
foto autor s. hab. Roman
Wysocki
01.04.2017 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.