Odlewanie krzemieni odc. 5.
Wyroby - tłuk pięściowy, młot z wąskim obuchem.
Chodząc latami po polach, przy zbieraniu różnych kamieni,
zwracałem szczególną uwagę na duże krzemienie. Szedłem drogą wytyczoną przez
świat nauki, jak wszyscy. Wtedy nawet nie pomyślałem, że mogą być sztuczne. Zbierałem
te z przetopionego tłuszczu, ulepione w porcje i skamieniałe przez następne
200-300 tys. lat lub ich fragmenty. Wtedy też nie wiedziałem, że mogły być
odlewane i stosowane jako materiał krzemienny, półwyroby lub narzędzia do
użytku zaraz po zrobieniu, po zakrzepnięciu odlewu, od tamtego czasu czyli od
ok. 400-350 tys. lat.
Nie wiedziałem, ale dzięki temu, że zbierałem, odczytywałem,
odkrywałem i mam. Od tygodnia nie mogę wychodzić do roboty w pole za
kamieniami, bo poza znanymi Wam dolegliwościami dopadły mnie jeszcze ponad
30-to stopniowe upały.
fot 1. Wszystkie cztery widy obiektu; góra, dół, boki lewy i prawy.
To czego szukam, mam pod własnym dachem, choć ciekaw jestem
nowych znalezisk tym bardziej, że dopiero co zlokalizowałem 1-szą odlewnię
krzemieni na Ziemi Niczyjej.
Ale posłużę się znaleziskiem, na którym widać opisane w
poprzednich odcinkach wyróżniki sztucznego krzemienia, krzemienia z odlewu. Ponadto
w znalezisku, w zamyśle i wykonaniu Homo erectusa zobaczyłem następny
krok.
Tą innowacją jest modelowanie rdzenia formy do przegotowania
tłuszczu. To, co miał w zamyśle jako narzędzie ukształtował – wyciął odłupkiem
z tłuszczu pożądany kształt gotowego narzędzia. Wykroił go z połcia słoniny!
Najpierw wykonał z tłuszczu model gotowego odlewu.
Ale i zmienił do tego technologię, do dwóch poprzednich
metod dodał, wymyślił trzecią. Ja bym ją nazwał – dwa w jednym.
Otóż formę z wysuszonej gliny po przetapiania tłuszczu
otwierał na całej powierzchni płaskiej lub na boku wymyślonego narzędzia. Przecież
modelem do oblepienia gliną był tłuszcz uformowany w zadany kształt, po wyjęciu
z komory pieca mógł układać gorącą i zamkniętą jeszcze formą na płycie
grzewczej (żeby forma i zawartość nie stygły). Ustawiał formę na płycie tak,
żeby po zdjęciu górnej skorupy mieć łatwy dostęp do płynnego gorącego tłuszczu
a tym samym dla swobodnego mieszania składników tworzywa. Oczywiście musiał
manewrować lub podkładać pod formę podkładki np. patyki, żeby po zdjęciu
skorupy glinianej lustro płynnych składników było poziomo, iżby się nie wylały.
Teraz swobodnie rozlewał utwardzacz po powierzchni gorącego
tłuszczu jednocześnie zagarniając,
mieszając płyny. Ta metoda uwarunkowana była kształtem narzędzia, mógł ją
stosować jedynie tam, gdzie występowały takie dogodne powierzchnie
technologiczne. Ale też mógł ogarniać niektóre płaszczyzny lub mniejsze
powierzchnie po zastygnięciu ale nie zakrzepnięciu całości odlewu. Był taki
czas, że powierzchnia odlewu jak galareta uginała się pod naciskiem mieszadła
ale nie ustępowała. Było kilka minut na odwrócenie formy, odcięcie dna formy,
otwarcie powierzchni z drugiej strony i dokonanie drobnych poprawek np.
zestrugania odłupkiem. Odlew krzepł w oczach i na dalsze ingerencje w kształt
nie było już czasu. Pozostałe korekty kształtu, błędy i naddatki trzeba było
wykonywać po staremu przez łupanie zastygłego (skamieniałego!) odlewu ze
sztucznego krzemienia.
fot. 5. Zbliżenie spodu znaleziska, gładkiej powierzchni. Po otwarciu formy z tej strony zagarnął powierzchnie krawędzią mieszadła, wyrównał ale nie na płasko a wklęśle, zrobił siodło. Na powierzchni widoczne są drobne kuleczki tłuszczu w dobrze rozprowadzonym utwardzaczu. Utwardzacz ścinał tłuszcz i widać to na powierzchniach kuleczek, granulek, i pomiędzy nimi.
fot. 6. Zbliżenie powierzchni górnej, cała zalana jest utwardzaczem. Utwardzacza było za dużo, pomimo mieszania składników pozostał na powierzchni. W załamaniach gęstej masy widoczne są zanieczyszczenia i ziarnka piachu. Forma z odlewem została odwrócona, spoczęła na górze, masą przylegała do płyty grzewczej.
fot. 7. Zbliżenie części roboczej w odlewie narzędzia. Pomimo odłupań i zniszczeń poprowadziłem proste po domniemanych krawędziach skosów. Doprowadziły mnie do powierzchni obucha - wąskiego obucha. Albo jest to młot z małym obuchem do specjalnych zastosowań, albo jest to półwyrób do wyłupania krawędzi tnącej siekiery. Dopiero na zdjęciu zobaczyłem, że to powierzchnia odlewu a nie ubytek. Świadczą o tym plamy utwardzacza na tej powierzchni. Utwardzacz dostał się pomiędzy masę tworzywa a ściankę formy i tak skamieniał z całością.
fot. 8. Zbliżenie części chwytowej. Duża elipsa wyznacza miejsce przyłożenia tzw. poduszki dłoni a małe elipsy zacisk poduszkami wewnętrznymi palców. Palce; mały i kciuk obejmowały po bokach. Narzędzie miało być symetryczne, poręczne zarówno dla prawo i lewo ręcznych. Homo erectus nie miał naszych przymusów kulturowych np. przy pisaniu. Piszemy z lewej do prawej, od góry i od dołu, do tego zostały wykonane takie a nie inne narzędzia do pisania, które wymuszają prawo lub leworęczność. To rzutowało na projektowanie wszystkich narzędzi. Dziwiłem się, że wykonawca nie wykroił zgrabnego łuku w słoninie, w modelu odlewu, zrobił to cięciami zdawałoby się byle jak. Gdyby zrobił po łuku, zaokrąglenie, odruchowo szukalibyśmy dobrego zacisku palców. Nasze palce robią to bez naszej wiedzy, tu znajdują punkty przylegania.
Poduszki dłoni opierały się, zaciskały na jednym końcu wklęsłej powierzchni, siodła.
Po przykładach 1 i 2, z poprzedniego odcinka, przykład 3 - metoda trzecia..
Metoda odlewania sztucznego krzemienia polegała na rozległym
otwarciu formy użytej przed tym do przegotowania tłuszczu, zrobienia z niej
formy otwartej.
Jej zastosowanie ograniczały kształty modelu z tłuszczu
czyli docelowego kształtu wyrobu gotowego. Metoda pozwalała wykorzystać jedną
formę do przetapiania tłuszczu a po otwarciu do dostępu, do składników tworzywa
w czasie zalewania. Podobnie było w metodzie pierwszej ale ilość odlewanych
kształtów była ograniczona, ograniczony też był dostęp dla mieszania tworzywa –
kształt naczynia typu otwarta butla, przykład 1. „Naczynia”. W metodzie
trzeciej ilość pożądanych kształtów jest większa, ponadto forma oddawała gotowy
kształt odlewu po przetopieniu modelu z surowego tłuszczu.
Tu ta sama forma służyła po przegotowania tłuszczu -
przetopieniu modelu z surowego tłuszczu – po przestronnym otwarciu - do wykonywania
pozostałych czynności na stygnącej i krzepnącej masie tworzywa.
A jak widać na załączonym obrazku po otwarciu wierzchu
formy, zalaniu i rozmieszaniu utwardzacza w gorącego tłuszczu, można było
odczekać aż zgęstnieje na powierzchni (w środku i na dnie był jeszcze gorący),
teraz odwrócić dnem do góry i usunąć dno formy. Wtedy była dostępna gorąca masa
tworzywa od spodu, w przykładowym znalezisku ta powierzchnia od dołu została
zgarnięta choć nie wyrównana za pomocą krawędzi mieszadła, szpatułki. Wykonany
też został czołowy skos ostrza, dwa skosy boczne wyszły z formy czyli
przetopionego modelu. Ilustracja fragmentu z odcinania, otwierania formy w
czasie mieszania i krzepnięcia masy w poprzednim odcinku. A na pokuszenie
obrazek;
Fotografia z poprzedniego odcinka, skamieniały fragment z otwierania wierzchu formy; skorupa gliniana, gęstniejący tłuszcz i utwardzacz - tadaaaam!
Na zakrzepłej i skamieniałej powierzchni spodu widoczne są
1-3 mm średnicy granulki, kuleczki tłuszczu ściętego pod działaniem
utwardzacza.
Nadmiar utwardzacza wyraźnie widoczny jest na boku odlewu w
odłupaniach powłoki glinianej, cienkiej formy do gotowania. Masa gęstniała w
czasie procesu, zgęstniała przez mieszanie składników i w całości ciągnęła się
za mieszadłem. To i wielokrotnie odstawała od ścianek formy. W powstające
szpary podczas mieszania utwardzacz dostawał się pomiędzy masę składników a
ścianki formy. I tam pozostawał tworząc białą powłokę na powierzchniach odlewu.
Nie rozmieszany utwardzacz jest też widoczny na całej
powierzchni górnej odlewu. A w nierównościach i fałdach skamieniałego
znaleziska, skamieniałe wraz z nim ziarenka piachu – znaczy, odwracał już
zgęstniałą masę dla otwarcia (odcięcia) dna, usunięcia skorupy glinianej. W tym
momencie pomiędzy fałdy gęstej masy dostały się nieczystości z płyty grzewczej,
Powierzchnia górna po odwróceniu została zabrudzona.
Takiego wyraźnego eksponatu szukałem w swoim zbiorze,
krzemienia z wyraźnymi śladami utwardzacza i kuleczkami ściętego utwardzaczem
tłuszczu.
Jak zapodawałem, są one wyróżnikami sztucznych krzemieni.
Tego nie znajdziecie ani na powierzchni krzemieni naturalnych ani w ich
przełomach.
Wykonany odlew był właściwie gotowy do użycia.
fot. 9, 10. Widoki skamieniałego fragmentu formy wraz z gęstniejącym tłuszczem. Czy widzicie wystający jopek we wgłębieniu?
Czy widzicie to co ja? Podpowiadam; chodzi o wgłębienie w zastygającej masie na dolnym zdjęciu. Widoczne są też gładkie, zasklepione powierzchnie cięć odłupkiem, którego przecież nie widać ale widać, że był tu użyty - ach ten Roman i westchnienie w tle.
Tylko proszę nie kręcić głową ani nie regulować odbiorników, to wszystka tam jest.
Wśród znalezisk z odlewni sztucznych krzemieni, znalazłem kolejny
drobny dowód na otwieranie form w czasie procesu odlewania i krzepnięcia
materiału.
To wycięty odłupkiem fragment formy i przyklejony do niego
zgęstniały i gorący tłuszcz – wtedy, bo teraz skamieniały. Fragment odcinany
odłupkiem ślady gładkie, zasklepione, jest nawet wycięty w kształcie trapezu z
kątem prostym. Na powierzchni zewnętrznej ślady powłoki glinianej i drobiny
gliny z formy. Na powierzchni wewnętrznej powłoka skamieniałego tłuszczu. Kolor
tłuszczu brązowy z jasnobrązową plamą, śladem utwardzacza w masie. Ten jasny
kolor ginie w ciemniejszym brązowym kolorze tłuszczu, to kwestia mieszania
składników w masie.
Przypominam, jakby kto nie wiedział, że brązowy krzemień w
wyrobach Homo erectusa, to skrzemieniały przepalony tłuszcz.
Powierzchnia ściany formy na tym fragmencie jest płaska. Po
wykonanie nacięć na powierzchni formy i w głąb gęstniejącej masy, wykonawca
podważając czubek odłupkiem wsuwał go w głąb masy, żeby oddzielić go od formy,
wyjąć fragment z masy. Wsuwał odłupek pod kątem w galaretę składników. Boki i
koniec były już nacięte, więc wyjął fragment bez trudu. A na znalezisku
pozostał klin, zmiany grubości materiału po prostej, tak jak wcinał, go do
wyjmowania.
Po podjęciu znaleziska z ziemi, wśród gładkich powierzchni
znalazłem intrygujący ślad, dlatego od razu (dla pamięci !) odłożyłem go do mycia
i oglądu w pierwszej kolejności. Na powierzchni płaskiej odcinanego klina w
gęstej masie nasz przodek pozostawił swój ślad. Znaczy, że po odchyleniu
odłupkiem ujął fragment w palce i przy odejmowaniu fragmentu od formy pozostał
ślad palca od spodu czyli w zagęszczonym tłuszczu, w masie tworzywa.
I nie będę tłumaczył tego śladu, bo każdy go zna. Taki
okrągły ślad pozostaje, kiedy rozczyniając ciasto do wypieku chcemy go
spróbować. Maczamy czubek palca w półpłynnej masie ciasta, odrywamy i kierujemy
do ust. W odcisku na cieście pozostaje kuliste w głębienie a w nim jeszcze coś.
Ale to temat do godziwej pracy doktorskiej, tak, jak i cały
ten eksponat. Ja nie mam na to czasu, bo w głowie lęgną mi się następne odcinki
tego horroru.
Podsumowanie śladów i wnioski;
- gęstość masy w tym momencie każdy widzi, półpłynna, lepiła
się do palców.
- utwardzacz nie był żrący, bo to groziło poparzeniem, nasz
przodek nie wziąłby go w palce.
- masa była gorąca ale już nie parzyła w palce, jw.
- jest to kolejne potwierdzenie, że wysuszona powłoka gliniana
grubości 2-4 mm. bez trudu dawała się ciąć odłupkiem.
- i to kolejne potwierdzenie wyglądu śladów cięcia odłupkiem miękkich
materiałów, są gładkie, zasklepione – takich śladów trzeba szukać na
znaleziskach naszego przodka. I takie właśnie ślady są na wszystkich wąskich
odcinanych powierzchniach i szerokiej powierzchni spodu masy.
- jakość materiału do przetopu nie miała dla niego
znaczenia, co więcej stosował tłuszcz przepalony lub surowy z robakami, po
przetopieniu nie miało to wpływu na jakość odlewu. To znaczy, że
zagospodarowywał odpady, których nie dało się zjeść.
- utwardzacz był znacznie rzadszym płynem od gorącego
gotowanego tłuszczu. Bardzo duża różnica
gęstości płynów.
Jestem ciekaw odlewu z tej formy i jego zastosowania, bo
wcięcie w odlewie robił precyzyjnie i ze szczególną starannością. Ujmował w
palce do wyjęcia a ostatnia powierzchnia, po której wysuwał fragment ma cięcie
pod takim kątem, pod jakim odsłaniał cienki czubek fragmentu. Zależało mu na
dokładnym i bez uszkodzeń wykonaniu wgłębienia w tym miejscu odlewu (w tym
momencie była to gęsta galareta!). Przypuszczam, że było to wgłębienie do mocowania
w jakiejś konstrukcji – np. końca belki lub listwy i przywiązania jej pod takim
właśnie kątem (radło?).
Albo wiązania z trzonkiem drewnianym (siekiera?) i mógłbym
tak zgadywać…
Mówi się, że Paleolit, to Epoka Kamienia Łupanego, bynajmniej,
od dwóch tygodni należy mówić Kamienia Lanego. W dobrym, światowym towarzystwie
nie wypada inaczej.
Epoka Kamienia Lanego brzmi znacznie lepiej.
foto autor. s. hab. Roman
Wysocki
15.09.2016 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.