„Mokre” Skały.
Oczywiste jest, że dochodziłem; skąd na górze wzięła się
woda?
Wspinałem się wzdłuż kanału ok.30 m. w górę do źródła. Woda
wypływała z dziury z ziemi pod drzewem jakieś 20 m. od przewyższenia (szczytu
wzgórza w tym miejscu).
Dla mnie jest to informacja, że pod ziemią jest skała
wodonośna – miękka porowata skała (piaskowiec), która na zasadzie zjawiska włoskowatości
wznosi – pompuje słup wody do góry. Znajdując na drodze przepływu jakąś wolną
przestrzeń n.p. szczelinę w skale, uwalnia się na zewnątrz w postaci źródła.
fot. 1. Pierwsza skała w pobliżu źródła wody dla kanału wodnego. Ta ze śladami wody i śladami pobierania wody. Następna w prawo ze śladami wody, bez śladów pobierania ale przykryta płytą (informacja?), zakaz pobierania?
Przy źródle, na prawo zauważyłem na szczycie, na krawędzi przewyższenia wystające z ziemi skały a właściwie czubki skał znajdujących się pod ziemią, zasypanych ziemią przez lądolód. To krawędź uskoku tektonicznego, dużej płyty wyniesionej (wywyższonej z morza).
fot. 2, 3. Drobna faktura na powierzchni skały, to ślady spływającej wody zabierającej cząsteczki skały. Duże podłużne i okrągłe wgniecenia, to ślady pobierania kantem dłoni lub garścią, przez dotykanie przez milion lat kilka razy dziennie.
Po drugiej stronie wzgórz, na ich wysokości, zobaczyłem prawie płaskie pola uprawne, w końcu na wschodzie opadające w dół, w stronę wsi Sobota. To owa płyta, która dalej na północ znowu się urywa. Bo tamtędy, w obniżeniu przechodziło czoło (rdzeń) lądolodu.
To znaczy, że przechodził tędy lądolód, zrównał skały na
swojej drodze, bok jęzora lądolodu doszedł do krawędzi uskoku i przesypał przez
krawędź uskoku nadmiar ziemi i zagarnięte fragmenty skał, duże głazy. W
najniższej wysokości krawędzi wzgórz (uskoku), jęzory lądolodu przedarły się do
doliny tworząc na stokach wąwozy prostopadłe do szosy. To widać w czasie
podróży, widoczne są wyjścia tych wąwozów w stronę rzeki. Te pola uprawne
wskazują dokładnie kierunek przemieszczania się lądolodu, z zachodu na wschód.
Bo kierunek przechodzenia lądolodu wyznaczają obniżenia terenu. Lądolód nie
lubi się wspinać do góry a jeśli już, to ma na to swoje sposoby znane mi ale nieznane
nauce ani glacjologom.
Skoro już wciągnąłem Waszą Wyobraźnię w geologię to muszę
wyjaśnić Wam pochodzenie tych skał i ich skład, bo to będzie bardzo ważne.
fot. 4, 5. Następna skała ze śladami wody, bez śladów pobierania ale też przykryta dużą płytą kamienną, znowu tabu? Z prawej u góry dostawiony głaz z innego grubego piaskowca, kolejna zagadka (?).
Otóż 40 a może 37 mln. lat temu, tego nikt nie wie do dokładnie, skorupa ziemska podlegała ogromnym wstrząsom, ruchom tektonicznym. W niektórych miejscach skorupa popękała i to wielokrotnie. Nasz region znajdował się pod ówczesnym morzem. Pęknięte płyty owego morza wzniosły się kilkaset metrów w górę nad poziom morza, dno wydobyło się na powierzchnię. W takich bólach rodziła się cała Europa, dotychczas było to zaledwie kilka wysp i wysepek.
Z pęknięć głębokich na kilometry do góry zmierzała magma a
od góry w pęknięcia wdzierała się woda, wpadało tam morze.
Co to było za widowisko - mówię Wam - dobrze, że nas przy
tym nie było.
Skutki tego procesu trwają nadal, bo naprężenia między
fragmentami porwanej w tym miejscu skorupy ziemskiej, dziś płyty, powodują
trzęsienia ziemi odczuwalne także u nas. Dodam, że Alpy wznoszą się nadal, na skutek
parcia na siebie dwóch płyt tektonicznych, są na ich styku.
Dno morza, to jak wiecie zawiesina wody, mieszanina piachu i
cząstek organicznych z rozpadu organizmów, inaczej muł denny. Pod nim, na
dziesiątki lub setki metrów stare skamieniałe przez setki tysięcy lat warstwy
tego mułu, tzw. warstwy osadowe skał. Wspomnę tylko, że w delcie Gangesu
zgromadzone są warstwy mułu o grubości dochodzącej do 3 km.
Takim spotykanym przykładem jest bagno. Wody na wierzchu
kilka centymetrów i widać dno. A to nie dno, bo wetknięty patyk zanurza się bez
końca a do dna jest jeszcze daleko.
Taki muł został wyniesiony wraz z płytami na powierzchnię. Warstwy
mułu na powierzchni płyt w ciągu następnych setek tysięcy lat wysychały, scalały
się na kamień a miejscami było spłukiwane przez wody opadowe.
Nieprzypadkowo te wytwory skalne nazywa się piaskowcem
iłowym, iłowcem lub mułowcem. Ten piaskowiec nie kamieniał w warstwach pod dnem
morza pod dużym ciśnieniem na twardy kamień. On wysychał wydobyty z morza, jest
miękki i porowaty, on pije wodę.
Takie zaschnięte i skamieniałe oraz spłukiwane skały możecie
podziwiać w całej okazałości we Lwówku Śląskim, to Panieńskie Skały. Około 300
tys. lat temu, w niedawnych czasach, w Dolinę Bobru i w stronę Mojesza
wdzierały się jęzory lądolodu, wyrównały powierzchnię tych miękkich skał do
ekspozycji, do oglądania, żeby było ładnie.(polecam Adrspahen, Wielki Kanion i pustynie Arizony)
Z taką skałą mamy do czynienia, kiedy sypką glinę zmoczymy
wodą, uformujemy bryłę i odstawimy do wyschnięcia, kłania się nam lepienie z
surowej gliny. Po wysuszeniu jest miękkim kamieniem a po wypaleniu kamieniem twardym.
Wysuszona a nie wypalona glina podatna jest na zmoczenie, pije wodę a zmoczona
jest pigmentem, jak wiele farb artystycznych, które pochodzą od różnych skał z
różnych regionów Świata, stąd różne kolory.
Skały wystające ze zbocza okazały się być miękkim
piaskowcem, łatwym do łupania. Na powierzchniach skał w ich dolnych partiach
zauważyłem wgłębienia a nawet dziwne wgłębne wzory. Tak jakby ktoś dotykał ich
palcami albo dociskał dłoń. Tych skał spotkałem w drodze na wschód kilkanaście
na przestrzeni ok. 1 km. Te wzory powtarzały się prawie na wszystkich i na
wszystkich były rozmieszczone na dole skały. Zastanawiałem się nawet, dlaczego
pobierał wodę tak nisko, przy samej ziemi. Dlatego, że ziemia pod skałami jest
przerzucona górą przez lądolód. Poziom ziemi u podnóża tych skał pierwotnie i
na całym stoku, i każdej z osobna był o metr niżej.
Na niektórych skałach znajdowałem szczeliny a w nich otwory
średnicy palca, pod niektórymi otwory wielkości pięści i w głąb skały. A w
pojedynczych, na styku warstw lub bloków nawet duże otwory, że człowiek lub
zwierzą mogło się wcisnąć.
Przyczyna mogła być tylko jedna. To woda, którą napompowane
były skały uchodziła szparami i otworami, spływała po ścianach albo wydostawała
się strumieniami z pod skał, z dużych otworów.
Do tych ścian podchodził nasz przodek Homo erectus
spragniony wody. Na drodze strugi wody, do ściany skały przystawiał palce, kant
dłoni a nawet obydwie dłonie, zbierał wodę, żeby się napić lub przystawiał do
napełnienia tykwę. I robił to systematycznie, kilka razy dziennie przez milion
lat ścierając przy tym miękki piaskowiec ilasty. Pozostały po nim ślady
pobierania wody i ślady po wodzie, która tu była w wielkich ilościach.
Z dużych otworów wielkości pięści i większych na samym dole
skał woda uwalniała się w dużych ilościach, wypływała strumieniami.
Także, pod tymi skałami, zamieszkiwał nasz przodek. Cały
teren rozkopany jest przez poszukiwaczy skarbów. W rozkopanej ziemi pełno jest
porcji mięsa surowego, dojrzewającego, gotowanego, znalazłem nawet spalone.
Są też wypieki ciast i ciasta gotowane, co może oznaczać, że
osiedlił się tutaj przed 1,5 mln. lat i wcale nie przesiedlał się na dół po
wynalezieniu ognia. Zamieszkiwał te miejsca aż po Zlodowacenie. Wszak rzeka i
rozlewiska, to doskonałe tereny łowieckie a w górach dookoła była dżungla do
polowań i stawiania pułapek. Z obrzeży rozlewisk lub sawann pozyskiwał
kukurydzę, trzcinę cukrową i inne składniki roślinne do przetworzenia, do
wypieków i ciast gotowanych.
W klimacie podzwrotnikowym, przy porze deszczowej skały były
zaopatrywane w wodę, którą oddawały w porze suchej.
To miejsce naturalnego (dla nas) zjawiska fizycznego było w
tamtym czasie znane w całym regionie w promieniu wielu dni marszu. A mieszkańcy
byli jego strażnikami, pilnowali, żeby kamieni nikt im nie ukradł.
Ponadto mieli przyjemność kontaktów z pobratymcami, bo ci
przybywali z dalekich stron, aby to cudo zobaczyć, aby zaczerpnąć cudownej wody
ze skały; na zdrowie, na chorobę, na pomyślny poród i ze zwykłej ciekawości.
Rozwijała się wymiana poglądów i wynalazków, rozwijał się ruch turystyczny i pielgrzymkowy.
Do miejsca Kultu Życiodajnej Wody.
To wystarczający powód, dla którego Homo erektus nie
opuszczał tego miejsca.
Czy zatem człowiek współczesny nie może rozwinąć tu pieszego
ruchu turystycznego? Pretekst prehistoryczny do tego jest, siedliska naszego
przodka a ślady dłoni na kamieniach, BEZCENNE ! Ale co to, to nie.
Woda pozostawała w skałach jeszcze po Zlodowaceniach i po
stopnieniu lodowców, przez cały Neolit.
Stąd kanał wodny, zaopatrzenie dla osady, bo nie chciało im
się wspinać. A woda w rzece, choć czysta, to wątpliwa, bo przepływała przez
rozlewiska.
Już przed Zlodowaceniem zmieniał się klimat na cztery pory
roku, zmieniło się naturalne zaopatrzenie w wodę.
We Wczesnym Średniowieczu już jej nie było. Kanał wypełniała
tylko woda opadowa z ulewnych deszczów. Skały na szczycie zamarły na wieki.
Życie powróciło współcześnie, dewastatorzy nie znaleźli
skarbów ani wody, o czym świadczą plastikowe butelki.
Są też dowody na obecność człowieka współczesnego w epoce
Neolitu w tym miejscu, kiedy była tu jeszcze woda.
fot. 6, 7, 8. W skale wykuta futryna a wejście zastawione kamieniem o drobniejszej fakturze. Widoczne na dole otwory pomiędzy blokami, którymi uchodziły strumienie wody. Na kamieniu we wnęce widoczne ślady wody i dotykania palcami. Usypisko ziemi zasłania z prawej dojście do wnęki. Ziemia pochodzi z moreny bocznej lądolodu, przesypała się przez krawędź zbocza. Czyżby wnęka została wykonana przed Zlodowaceniem przez ..., ja tego nie powiedziałem!
1. Przykład pierwszy; logiczny i technologiczny, jak na tamte czasy.
Wnęka w ścianie skały, od góry łukowato wyrobione wejście.
Światło tego wejścia, otwór zastawiony dorobionym kamieniem „wodnym” – innym,
bo jaśniejszym od skały, na kamieniu ślady pobierania. Na dole skały ślady
pobierania a na styku skał otwory, którymi wydostawała się woda. Wejście i
kamień w wejściu możliwe do wykonania przez łupanie piaskowca twardym kamieniem
n.p. odłamkiem granitu trzymanym w dłoni, bo siekierki kamiennej do tego
szkoda. Po łupaniu szlifowanie łuku i kamienia w wejściu, bez problemu, bo
mokry piaskowiec schodził jak masło.
Tylko po co? Przypuszczam, że to miejsce Kultu Życiodajnej
Wody w Neolicie a może dużo wcześniej.
fot. 9. Bryła sferyczna w skale - kula. Starych śladów wody i pobierania brak ale znowu bryła przykryta pokrywą, znowu jakiś zakaz(?).
2. Przykład drugi; nielogiczny i nie technologiczny.
foto. 10, 11, 12, 13, 14. Bloki skalne ułożone jeden na drugim i trzeci. Duże otwory przy ziemi i pomiędzy warstwami skały. Tędy uchodziła woda w wielkich ilościach, ślady wody.
Widoczne przesunięcie bloków skalnych, na fotografii od dołu widoczne ślady wody i powstawania kurtyny wodnej. Poniżej kurtyny ślady dostawiania złożonych dłoni dla łapania wody. Na tej fotografii widoczne jest też pęknięcie, szczelina w skale. Woda znajdując drogę w skale uchodziła ze szczeliny otworami średnicy palca.
W tym przykładzie logicznym ale nie technologicznym, gdzie trzy wielkie płaskie bloki, podobnej wielkości, ułożone są dość nieporadnie (przesunięcie!) jeden na drugim. Tak, jakby na źródle wody ktoś postawił te bloki, żeby z nich wyciekała woda ale ona poszła dziurami z boku. Może miał to być monument albo ołtarz i miejsce kultu?
I było, bo z wystającego fragmentu bloku (przesunięcie!),
ściekała firana wody, kurtyna wodna. Inaczej niż na pozostałych skałach, gdzie woda spływała
strugami po ścianach. Przypuszczenie, że lądolód ustawił te trzy bloki jeden na
drugim odrzucam; jeden lub dwa, tak ale trzy, to już nieprawdopodobne.
Nieporadne przesunięcie, czy zamierzony efekt?
Kanał wodny c.d.
Co do kanału wodnego, mam kilka przypuszczeń;
- Podejrzewam, że w kilku przypadkach, w Neolicie doszło do
zawłaszczenia tych wyjątkowych skał przez kapłanów. Bo kto ma wodę, ten ma
władzę. Pozostała społeczność zbuntowała się i wspólnie wykopała kanał wodny,
żeby mieć swoją wodę, bez żadnej łaski lub opłaty. Byłby to pierwszy
historyczny przypadek buntu ludu przeciw kapłanom i druidom. Buntu przeciw
władzy!
- Znając megalomanię naszych przodków z Neolitu i umiłowanie
do megalitycznych pochówków, nie wykluczam możliwości tych pochówków druidów na
skałach. Stąd dwie skały bez śladów pobierania wody ale przykryte od góry płytami
kamiennymi. Woda została zanieczyszczona i mieszkańcy nie mieli innego wyjścia,
musieli korzystać z sąsiednich skał albo wykopać oddzielny kanał.
Tak, czy tak, kapłanom się to nie spodobało. Zniszczyli
kanał na górze, wystarczyło poprzewracać płyty kamienne na brzegach wykopu i na
górze im się to udało. Tym sposobem zanieczyścili wodę ziemią.
Na dole zamieszkiwali mieszkańcy osady, obronili zakończenie
kanału przed zniszczeniem. Wybili przy tym druidów i zostało to, co zostało.
- Jeszcze w Neolicie, kiedy wody zaczynało brakować a modły
kapłanów przestały działać, przenieśli miejsce obrzędów nad rzekę. Kto ma
władzę, nie może być bezrobotny, władzy nie oddaje się tak jak cukierka.
Bo druidzi pod każdą szerokością geograficzną wykorzystują
niewiedzę, wmawiają swoje bajki. Czego nie można wyjaśnić racjonalnie, wyjaśnią
nieracjonalnie albo irracjonalnie – nazywają to dogmatem wiary. Druidzi
wymyślili sobie obrządek nad rzeką, bo musieli być do czegoś potrzebni. A tu o
wodę nie musieli się martwić.
Stąd wytyczona słupkami trasa przejścia przez rozlewiska
podczas wylewu rzeki i ołtarz lub podest do odprawiania obrzędów na wzniesieniu, na cyplu
rzecznym.
- Aż do czasów chrystianizacji wylot kanału był miejscem
poboru czystej wody, wtedy już cienkiej strużki, był obiektem Kultu Wody. A
ołtarz na wzniesieniu nad rzeką miejscem stosownych obrządków. Znali je i
czcili miejscowi poganie, pielgrzymi i podróżni. To musiało być zniszczone i
kanał na górze został zawalony głazami a kamienie z ołtarza zrzucone do rzeki.
Co do kanału, to głupiego to robota, bo ostatnia strużka
wody i tak znalazła sobie drogę.
Mam satysfakcję, bo jako odkrywca dociekam i stawiam
pierwsze wnioski. Od tej chwili moje interpretacje są obowiązujące, bo na
zdanie uczonych nie ma co liczyć.
Podkreślam, że „Program Ogień”, to program mający na celu
rozwój turystyki w regionie – wskazuje miejsca widokowe i obiekty „Tereny
łowieckie i siedliska Homo erectusa”, jak się okazuje, także człowieka
współczesnego z okresu Neolitu i naszych dziejów słowiańskich. Robię to (od
lat) dla wiadomości Czytelników i władz, do zagospodarowania, i od lat
bezskutecznie.
A na dobranoc opowiem Wam bajkę i niechaj się przyśni.
Przyszły olbrzymy i poprzestawiały.... albo człowiek z Neolitu pozostawił po sobie obiekty kultu w postaci dolmenów. To bardzo prawdopodobne ale wcale
nie wykluczone jest...
Dobranoc.
foto autor. s.
hab. Roman Wysocki
11.04.2016 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.